Odkąd działacze organizacji pro-life poinformowali, że przygotowują projekt ustawy wprowadzający całkowity zakaz aborcji, po "lewej stronie" i w środowiskach feministycznych zawrzało. Kiedy w ubiegłym tygodniu odbyło się pierwsze czytanie projektu, a następnie projekt ten przyjęto do dalszych prac, protest feministek i kobiet broniących "prawa wyboru" nasilił się. Wskazują, że ustawa która nie przewiduje możliwości przerwania ciąży to barbarzyństwo. Projektu komitetu "Stop Aborcji" zapewniającego pełną ochronę nienarodzonych, broni publicysta "Do Rzeczy" i redaktor naczelny TV Republika Tomasz Terlikowski.
W rozmowie z "Super Expressem" zapytany został o powody swojego stanowiska w tej sprawie. Terlikowski podkreślił, że nie godzi się na to, aby w polskim prawie dyskryminowano osoby niepełnosprawne oraz żeby uznawano, że niepełnosprawność może być powodem do zabicia niewinnej istoty ludzkiej. Odnosząc się do dopuszczenia aborcji, kiedy do poczęcia doszło w wyniku czynu zabronionego, publicysta powiedział, że nie godzi się także, aby za winy ojców, którzy dopuścili się gwałtu lub seksu z osobą nieletnią, karane było niewinne dziecko. - Nie ma żadnego powodu, żeby pochodzenie było przyczyną zabicia. Poza tym w ogóle nie widzę powodu, by lekarze uczestniczyli w procesie zabijania niepotrzebnych czy niechcianych dzieci, bo ich rolą jest leczyć, a nie zabijać - przekonywał redaktor naczelny TV Republika.
Dziennikarz "SE" zwrócił uwagę, że w ten sposób karze się nie tylko ojca, ale także matkę, która to dziecko będzie musiała urodzić i żyć z nim do końca życia. - Po pierwsze, kobieta nie musi do końca z nim żyć, bo istnieje możliwość adopcji. Poza tym aborcja jest ponownym gwałtem dokonanym na kobiecie - stwierdził Terlikowski. Jak dodał, chce bronić kobiety przed ponownym gwałtem, jakim jest brutalny, bardzo drastyczny zabieg aborcji. - Aborcja nie jest lekarstwem na traumę gwałtu. Z badań jednoznacznie wynika, że z traumy po gwałcie szybciej wychodzą kobiety, które zdecydowały się urodzić dziecko. Te, które zdecydowały się je zabić, cierpią z powodu dwóch traum. Jest masa świadectw kobiet, które mówią, że nigdy, nawet przez moment nie widziały w swoim dziecku dziecka gwałciciela, tylko swoje - tłumaczył.
Zapytany, co z kobietami które nie chcą takiej pomocy, odpowiedział, że nie muszą jej uzyskiwać. Zaznaczył jednak, że "osoba w ich łonie to inna osoba i nikt nie ma prawa decydować o życiu innego człowieka".
amp, se.pl