Tematyka ta zdominowała audycję nadawaną ze studia TVP Info. Gursztyn, odnosząc się do tego, że uliczne protesty doprowadziły do szybkiego odesłania "do kosza" ustawy "Stop Aborcji", stwierdził, że winę za to ponoszą także twórcy projektu. - Chciałbym się odwołać do komentarza Bogumiła Łozińskiego z "Gościa Niedzielnego", który napisał, że Ordo Iuris najpierw powinno było zadbać o przychylną atmosferę społeczną, a dopiero potem zgłaszać tego typu postulaty - stwierdził.
Publicysta "Do Rzeczy" skomentował także kwestię tego, że marsze Komitetu Obrony Demokracji budziły mniej emocji niż "czarny protest". - KOD bazował i trochę się już chyba wypalił na haśle - Trybunał Konstytucyjny - dość abstrakcyjnym dla większości Polaków, dalekim, nie mówię, że nieważnym. Natomiast najmniej inteligentna czy rozgarnięta osoba w Polsce ma jakieś zdanie na temat aborcji - takie lub takie, ale ma. To jest poważne paliwo polityczne - zaznaczył.
Gursztyn stwierdził także, że nie tylko atmosfera wokół sporu aborcyjnego jest zagrożeniem dla sprawujących obecnie władzę: - Jarosław Kaczyński mówił ostatnio, ze PiS-owi mniej wolno ze względu na otoczenie medialne. Uważam, że PiS-owi mniej wolno z bardziej fundamentalnego powodu. To była partia, która szła do wyborów na hasłach antyestablishmentowych i reprezentuje takich wyborców. Jeśli się popatrzy na specyfikację sondażowych badań poparcia to wiadomo, kto popiera KOD, a kto PiS. To nie może być partia dygnitarzy, to musi być partia ludowa, jeśli ona chce swoją legitymację społeczną utrzymać - podkreślił publicysta "Do Rzeczy".
Gursztyn o "Wołyniu": Jestem pod wrażeniem
Temat aborcji i sytuacji na scenie politycznej, choć zdominował przebieg "Salonu Dziennikarskiego", nie wypełnił całości programu. Uczestnicy dyskusji rozmawiali także o ocenie filmie "Wołyń" i jego znaczeniu w kontekście polityki historycznej. Gursztyn, będący dyrektorem kanału TVP Historia, stwierdził: - Jestem pod wielkim wrażeniem tego filmu. Zgadzam się z wszystkimi osobami, które mówią, że jest to film wybitny. Jest to film bardzo uczciwy na każdej płaszczyźnie - i historycznej i psychologicznej. Akcja się dzieje na wsi, a ci aktorzy grają chłopów - ukraińskich i polskich - i to dobrze im wychodzi - recenzował publicysta.
- Tam jest wiele wątków obyczajowych i historycznych - polska władza, sowiecka czy niemiecka okupacja. Mimo przeplecenia setek wątków to wszystko jest bardzo dobrze zrobione. To jest optymistyczne dla naszej wspólnoty narodowej, że i u nas można coś dobrze zrobić. Bo było ileś tam wielkich produkcji historycznych, na które "wygrzebano" całkiem spore pieniądze w ostatnich latach i słabo to wychodziło - ocenił Gursztyn.
"Król jest nagi"
Pod koniec "Salonu Dziennikarskiego" pojawił się zaś w dyskusji wątek sytuacji wokół Trybunału Konstytucyjnego. Gursztyn nie ukrywał, że jest już zmęczony tą tematyką. - Sprawą Trybunału Konstytucyjnego już nie jestem w stanie się zajmować. Myślę, że nasi widzowie średnio się tym interesują. Mam taką ogólną refleksję, że Trybunał jako instytucja, i przy okazji prezes Rzepliński, zostali tak totalnie odarci z autorytetu, że "król jest nagi" - stwierdził.
pw
DoRzeczy/TVP Info
fot. screen TVP Info