Przesunięcie wyborów. Fogiel odpowiada na zarzuty opozycji

Przesunięcie wyborów. Fogiel odpowiada na zarzuty opozycji

Dodano: 
Radosław Fogiel (PiS)
Radosław Fogiel (PiS)Źródło:PAP / Piotr Polak
Na razie nie ma żadnych przesłanek, żeby wprowadzać stan nadzwyczajny. W zarzutach opozycji brakuje logiki – mówi DoRzeczy.pl Radosław Fogiel, poseł i wicerzecznik PiS.

Damian Cygan: W przyszłym tygodniu zaplanowano dwudniowe posiedzenie Sejmu. Czy wiadomo już, jak będą wyglądać te obrady?

Radosław Fogiel: Pani Marszałek Elżbieta Witek przedstawiła wszystkim klubom pewne propozycje, w jaki sposób można zorganizować obrady z zachowaniem zasad bezpieczeństwa i czeka na odpowiedź. Gdy zapadną decyzje, kierownictwo Sejmu będzie informować o konkretach. Na razie czekamy.

Co z wyborami prezydenckimi? Czy termin majowy jest przesądzony?

Termin został przesądzony w momencie, gdy pani marszałek Witek ogłosiła na początku lutego, że wybory prezydenckie odbędą się 10 maja. Jedyna możliwa sytuacja, w wyniku której zmieniłaby się data wyborów, to ogłoszenie stanu nadzwyczajnego. Gdyby oczywiście pojawiły się ku temu przesłanki – zaznaczam, że rozmawiamy wybitnie hipotetycznie. I co należy podkreślić, stan wyjątkowy nie jest "wytrychem", by politycy zmienili sobie datę wyborów. To poważna decyzja, pociągająca za sobą różne konsekwencje, w tym właśnie zakaz organizowania wyborów przez określony czas. Na razie jednak nie ma żadnych przesłanek, żeby taki stan wprowadzać, więc debata o przesunięciu wyborów jest tak naprawdę debatą medialną. Termin głosowania jest ustalony na 10 maja.

Część opozycji przekonuje, że w Polsce mamy już stan nadzwyczajny, tylko nie został on formalnie wprowadzony.

Stan nadzwyczajny w znacznej mierze ogranicza prawa i wolności obywatelskie. Wprowadzenie takiego stanu to nie jest drobiazg. Twierdzenia opozycji, że stan nadzwyczajny już panuje, to czysta publicystyka. Proponowałbym zapoznanie się z przesłankami, jakie muszą zaistnieć, żeby taki stan wprowadzić i jakie są tego skutki. To wiążę się z poważnymi ograniczeniami, które dzisiaj nie obowiązują. Mówienie, że de facto mamy stan nadzwyczajny, jest po prostu nieprawdą.

Nie boi się pan, że przez to, co się dzieje nie będzie chętnych do pracy w komisjach wyborczych?

Organizacja wyborów leży w gestii Państwowej Komisji Wyborczej i Krajowego Biura Wyborczego. Jestem przekonany, że obie te instytucje staną na wysokości zadania. Były przewodniczący PKW sędzia Wiesław Kozielewicz udzielił niedawno wywiadu, w którym stwierdził, że nie ma przeciwwskazań do tego, żeby wybory organizować.

Opozycyjni kandydaci na prezydenta uważają, że Andrzej Duda jest faworyzowany, bo tylko on może prowadzić teraz kampanię. Podziela pan taką argumentację?

Nie, bo jest nieprawdziwa. Kampania wyborcza nie została zawieszona i każdy kandydat może ją prowadzić. Oczywiście, sytuacja epidemiczna i fakt ograniczenia zgromadzeń do 50 osób uniemożliwiają duże spotkania wyborcze, ale dotyczy to przecież wszystkich kandydatów, również ubiegającego się o reelekcję prezydenta. Nie jest prawdą, że opozycja czegoś nie może, a prezydent Duda może. Te same zasady obowiązują wszystkich.

Pod adresem Jarosława Kaczyńskiego pojawiają się zarzuty, że w sytuacji zagrożenia koronawirusem zniknął i nie zabiera głosu. Jak pan to skomentuje?

Prezes Kaczyński wykonuje obowiązki szefa partii. Natomiast w sposób naturalny na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem jest rząd i prezydent. A zarzuty? Dopiero co, w sobotę rano, prezes Kaczyński udzielał wywiadu radiowego, więc widzimy, ile mają wspólnego z rzeczywistością. To jednak jest dobry przykład szerszego zjawiska. Z jednej strony opozycja zarzuca, że Jarosław Kaczyński jest rzekomo nieaktywny w przestrzeni publicznej, a z drugiej krytykuje prezydenta Andrzeja Dudę za to, że pełni swoje obowiązki. Ale ten brak logiki w ogóle opozycji nie przeszkadza. Gdyby prezydent pracował wyłącznie w gabinecie, dopytywaliby, dlaczego go nie widać.

Czy w związku ze zbliżającym się kryzysem socjalne programy PiS, przede wszystkim 500 plus, są zagrożone?

Kryzys ekonomiczny spowodowany koronawirusem będzie problemem globalnym i niewątpliwie, niestety, dotknie też Polskę. Staramy się jak najbardziej zminimalizować jego skutki. Po to została opracowana tzw. tarcza antykryzysowa. Programy społeczne są jednak niezagrożone. Dzięki temu, że do tej pory mieliśmy bardzo dobrą sytuację gospodarczą, budżetową i mały deficyt, mamy możliwość podjęcia działań, które zapewnią polskiej gospodarce – na tyle, na ile to możliwe – "miękkie lądowanie", bez narażania naszych programów, takich jak 500 plus.

Rozmawiał: Damian Cygan
Źródło: DoRzeczy
Czytaj także