Podczas dzisiejszego briefingu we Wrocławiu Kidawa-Błońska podkreśliła, że wybory prezydenckie nie powinny być organizowane 10 maja. Wicemarszałek Sejmu stwierdziła, że liczy na to, że rząd "zacznie zajmować się realnymi problemami", a przestanie poświęcać czas na organizowanie głosowania w czasie "najmniej korzystnym i najmniej bezpiecznym".
Jeden z dziennikarzy zapytał kandydatkę Platformy Obywatelskiej, co myśli o ostatnich sondażach wyborczych, w których osiąga coraz gorsze wyniki (jak pokazuje badanie Ipsos dla portalu OKO.press, kandydatka Koalicji Obywatelskiej na prezydenta może liczyć zaledwie na... 2 proc. głosów w zbliżających się wyborach).
Odpowiedź Kidawy-Błońskiej była jednak co najmniej zaskakująca. Dodatkowo wicemarszałek Sejmu po raz kolejny raz zaliczyła serię przejęzyczeń.
– Ja bardzo dokładnie przeczytałam te sondaże i widzę, jak mało osób chce wziąć udział w tych wyborcach. Polacy nie chcą wyborów w tym terminie, Polacy chcą wyborów bezpiecznych. Uważam, że jeżeli z tych 26 proc. mam te kilka proc., to znaczy, że nawet wyborcy PiS-u chcą za mnie zagłosować – mówiła Kidawa-Błońska.
Na jej serię przejęzyczeń zareagował złośliwie europoseł Zjednoczonej Prawicy Dominik Tarczyński. "Panie Schetyna przecież to nawet zęby bolą już...Ale nie chowajcie Pani Kidawy!" – drwił polityk na Twitterze.
Czytaj też:
Wyniki tego sondażu mówią same za siebie. Wyborcy KO wolą... Dudę?Czytaj też:
Absurdalny wpis Sienkiewicza. "Wielkie zwycięstwo Kidawy-Błońskiej!"