Przez lata celebryci i biznesmeni bawili się w popularnej sopockiej Zatoce Sztuki. Sylwester Latkowski ujawnia w filmie "Nic się nie stało" mroczne kulisy funkcjonowania tego lokalu, w którym miało dochodzić do wykorzystywania seksualnego nieletnich. Młode dziewczęta poniżej 15. roku życia wyszukiwał "Krystek", jednak według Latkowskiego stał się on jedynie kozłem ofiarnym, a inne osoby, które brały udział w procederze, nie poniosły żadnych konsekwencji. Jedną z takich osób ma być Marcin T.k, właścicel Zatoki Sztuki. Choć T. usłyszał zarzuty, nigdy nie trafił do aresztu "Krystek" obiecywał nastolatkom pracę, kusił imprezami, jednak kiedy nie chciały spełniać życzeń jego i innych mężczyzn, spotykały się z agresją i groźbami. Jedna z dziewcząt nie wytrzymała nękania i popełniła samobójstwo. Do wykorzystywania nieletnich miało dochodzić w Trójmieście w latach 2007-2015. Afera wybuchła w 2015 roku.
W produkcji zaprezentowano fragmenty zeznań dziewczyn, które zostały poszkodowane. Ich zeznania odczytała lektorka Barbara Kałużna. Na Facebooku żali się, że została zaangażowana do udziału w filmie bez pełnej wiedzy, w czym bierze udział. "W sierpniu 2019 roku zostałam poproszona przez producenta Adama Sokołowskiego o przeczytanie fragmentów zeznań dziewcząt, które zostały skrzywdzone przez osoby związane z Zatoką Sztuki. Nagranie miało zostać wykorzystane w filmie dokumentalnym, który miał kontynuować ważny społecznie temat, znany mi z reportażu Gazety Wyborczej. Właśnie dlatego podjęłam się tego zadania i zrobiłam to bezpłatnie, nie pobrałam za to żadnego wynagrodzenia" – napisała.
Kałużna twierdzi, że "czuje się wykorzystana". "Czuję się wykorzystana i wplątana w propagandową produkcję, która z problemem, o którym miał być zrealizowany dokument, ma niewiele wspólnego" – napisała lektorka.
facebookCzytaj też:
Trzaskowski chce wstrzymania dwóch wielkich inwestycji rząduCzytaj też:
Premier: Nasz głos jest słyszany i doceniany