W listopadzie 1963 r. komunistyczne władze odniosły wielki sukces – z 10-dniową wizytą do Polski przybył, „postępowy” według nich, 61-letni wtedy, wybitny amerykański pisarz John Steinbeck, noblista. On również wracał z Moskwy, wysłany przez prezydenta Kennedy’ego do krajów za żelazną kurtyną z misją kulturalno-dyplomatyczną.
Wszystkie wizyty zachodnich pisarzy były nie tylko przez Służbę Bezpieczeństwa inwigilowane, lecz także już wcześniej przez nią organizowane przy współudziale władz Związku Literatów – kierownika wydziału zagranicznego związku Henryka Malinowskiego, tajnego współpracownika SB o pseudonimie Kurier. Operacja dotycząca Steinbecka dostała nazwę „Problemy”. Kierował nią kapitan Czesław Niemczyk z Departamentu III MSW. Miała zapobiec docieraniu do gościa krytycznych uwag o Polsce, przekonać go o istniejącej swobodzie twórczej i godnym poziomie życia Polaków. Miał więc zobaczyć tylko to, co zaplanowała mu SB, i rozmawiać głównie z tymi, których mu podsunęła. Aby nie zbliżył się do niego nikt niepożądany, otoczono go liczną agenturą, obwożono wołgą (a gdy się zepsuła – nowiutkim mercedesem). Zakwaterowano Steinbecków (przyjechał z żoną Elaine) w Bristolu, w apartamencie naszpikowanym „pluskwami”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.