Po wyborach prezydenckich, które zakończyły się 12 lipca, do Sądu Najwyższego wpłynęło prawie 6 tysięcy protestów. Przeważając liczba, gdyż aż 4086 protestów, dotyczyła działań TVP. Telewizji Publicznej zarzucano faworyzowanie Andrzeja Dudy w czasie kampanii wyborczej. SN nie nadał jednak tym protestom dalszego biegu.
Okazuje się, że autorzy protestów nie wskazali związku, jaki ich istniał między działaniami TVP a naruszeniem Kodeksu Wyborczego.
Składając protest wyborczy do SN należy udowodnić, że dany przepis Kodeksy Wyborczego został naruszony. W przeciwnym razie Sąd nie może ich rozpatrywać.
"Ogólne twierdzenia o hipotetycznym zachowaniu się milionów wyborców i o dokonanych przez nich wyborach nie mogą być same z siebie, w ramach demokratycznego państwa prawnego, traktowane jako zarzut naruszenia norm Kodeksu wyborczego lub popełniania przestępstwa mającego wpływ na wynik wyborów" – czytamy w komunikacie.
Do tej pory SN rozpoznał w sumie 4941 protestów. 56 uznano za zasadne, jednakże bez wpływu na ostateczny wynik wyborów.
Czytaj też:
Otoka-Frąckiewicz: Kłaniam się nisko TrzaskowskiemuCzytaj też:
Lech Wałęsa nie pojawi się na zaprzysiężeniu Andrzeja Dudy