Abramowicz: Nie można dobijać przedsiębiorców w trosce o zdrowie

Abramowicz: Nie można dobijać przedsiębiorców w trosce o zdrowie

Dodano: 62
Adam Abramowicz
Adam Abramowicz Źródło: PAP / Wojciech Pacewicz
- Wydaliśmy już 200 miliardów złotych i jesteśmy u kresu możliwości finansowych państwa. Dlatego musimy utrzymać otwarte jak największe działy gospodarki - muszą one oczywiście respektować wytyczne sanitarne i być może zmniejszyć ilość klientów, ale muszą funkcjonować i uzyskiwać dochody - mówi portalowi DoRzeczy.pl rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców Adam Abramowicz.

Dziś protestuje branża gastronomiczna, która decyzją premiera Mateusza Morawieckiego została zamknięta. Tydzień temu na ulicę wyszła branża fitness. Jesteśmy w Europie jednym z nielicznych państw, które zdecydowało się na restrykcję w tej sferze. Dlaczego?

Adam Abramowicz (rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorstw): Zapewne z chęci szybkiego zareagowania na kolejne rekordy zachorowań i pojawiający się problem przeładowania szpitali. Braku wcześniejszych konsultacji nie można jednak usprawiedliwić. Nie można w trosce o zdrowie publiczne dobijać przedsiębiorców, zakazując im działalności bez zapowiedzi. To są naczynia połączone. Jeśli przedsiębiorcy, także ci z branży fitness nie zarobią pieniędzy zabraknie funduszy także na system ochrony zdrowia.

Właściciele siłowni mówili, że chciano ich ponownie zamknąć już w sierpniu, ale do tego nie doszło.

Gdy pojawił się pomysł na zielone, żółte i czerwone strefy, które zasadniczo był słuszny, bo wprowadzał jedynie lokalne restrykcje zamiast ogólnopolskich, to w pierwszym projekcie rozporządzenia pojawił się zakaz prowadzenia siłowni w strefach czerwonych. Wyraziliśmy sprzeciw wspólnie z branżą przeciwko tym przepisom.

Chyba nic z niego nie wyszło.

Niestety. Godzimy się, że w strefach czerwonych mogą istnieć większe restrykcje np. mogą występować wyższe limity liczby osób na siłowni. Ale nie powinno się całkowicie zamykać działalności. Na całe szczęście w przypadku siłowni w rządzie pojawiła się refleksja i w czerwonych strefach ich nie zakazano...do ubiegłej soboty, gdy zakaz objęto cały kraj.

Jeśli sport to zdrowie, to na jakiej podstawie rząd odbiera możliwość budowania odporności? Mając na uwadze ten szczególny czas, gdy potrzebujemy być, w jak najlepszej kondycji fizycznej i psychicznej.

To absurd tej sytuacji. Sami politycy zachęcają do aktywności fizycznej, by nabrać odporności, tak potrzebnej przy zwalczaniu covidu i innych chorób. Jednocześnie odbierają ludziom możliwość budowania tej odporności. Przecież idzie jesień, spada temperatura, pojawia się smog w większych miastach - bieganie czy pływanie na wolnym powietrzu staje się utrudnione. To wtedy właśnie zamykamy baseny i kluby, gdzie ludzie mogliby dbać o swoje zdrowie w komfortowych warunkach.

Wiele mówi się o ewentualnych rekompensatach dla branży fitness.

Podkreślić trzeba, że jeśli by udowodniono, że w klubach i na basenach rozprzestrzenia się wirus, to ich zamknięcie można by było jeszcze racjonalnie wytłumaczyć, a wtedy konieczne byłyby rekompensaty. Taka sytuacja ma miejsce np. przy okazji branży weselnej, gdzie pojawiały się ogniska wirusa. W tym przypadku jakaś forma wsparcia przez rząd tej branży byłaby pożądana i będziemy o nią występować przy dialogu z rządem. Jednakże rząd nie przedstawił żadnej wiarygodnej analizy czy danych, że siłownie, baseny czy sauny są źródłem zakażeń. Więc nie ma podstaw do ich zamykania!

Rozmawiał pan z przedstawicielami rządu przed i po decyzji o zamknięciu branży? Co pan im powiedział?

Mówię, że nie stać nas na drugi lockdown. Wydaliśmy już 200 miliardów złotych i jesteśmy u kresu możliwości finansowych państwa. Dlatego musimy utrzymać otwarte jak największe działy gospodarki - muszą one oczywiście respektować wytyczne sanitarne i być może zmniejszyć ilość klientów, ale muszą funkcjonować i uzyskiwać dochody. Inaczej czeka nas bankructwo wielu firm, wzrost bezrobocia a w konsekwencji zapaść finansów publicznych i konieczność redukcji wydatków publicznych m.in na ochronę zdrowia.

Kto w rządzie jest największym zwolennikiem zamykania miejsc, w których budujemy swoją odporność?

W sytuacji kryzysowej a taką bez wątpienia mamy politycy zazwyczaj chcą się czymś wykazać. Pokazać jakieś działanie. Inaczej byliby krytykowani za bierność. Problem tylko w tym, że podejmowane działania nie opiera się realnej ocenie sytuacji, tylko na emocjach. A te są złym doradztwo w takich sytuacjach. Czekamy na wynik dyskusji w rządzie. Wiemy już, ze ministerstwo Rozwoju jest po stronie branży. Zobaczymy, kto będzie najmocniej oponował i wtedy będzie odpowiedź.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także