„Mechanizm niepraworządności”: Porozumienie wbrew Konstytucji
  • Marek JurekAutor:Marek Jurek

„Mechanizm niepraworządności”: Porozumienie wbrew Konstytucji

Dodano: 
Premier Węgier Viktor Orbán, kanclerz Niemiec Angela Merkel, premier Mateusz Morawiecki i premier Holandii Mark Rutte.
Premier Węgier Viktor Orbán, kanclerz Niemiec Angela Merkel, premier Mateusz Morawiecki i premier Holandii Mark Rutte. Źródło:PAP / STEPHANIE LECOCQ / POOL
Nowoczesna polityka wolność identyfikuje ze zmianą, choć przecież wolność zasadza się przede wszystkim na nienaruszalności, a więc nie-zmienności praw podstawowych. Gdy o tym zapominamy – nie tylko otwieramy pole samo-woli władzy, ale również możliwość podważania najpierwszej ze swobód, suwerenności Rzeczypospolitej.

Porozumienie w kwestii „budżet za praworządność” to nie tylko kwestia pragmatyczna, ale konstytucyjna. Art. 90 Konstytucji mówi wyraźnie, że jedynie „na podstawie umowy międzynarodowej [można] przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej”.

Prawo do ocennej kontroli właściwości działania urzędów Rzeczypospolitej, a więc praworządności to oczywiste kompetencje władzy państwowej (Sejmu, NIK, NSA) albo tych „organów międzynarodowych”, którym je, na podstawie właściwie zawartych i ratyfikowanych „umów międzynarodowych”, już przekazaliśmy. I oczywiście – choć nie jest to najważniejsze, nawet jeśli najbardziej odczuwalne – w tym wypadku chodzi o kontrolę sankcjonowaną przekazywaniem lub nie budżetowi naszego państwa należnych środków.

W ogóle tego rodzaju „przekazanie kompetencji” może się odbyć tylko na podstawie „umowy międzynarodowej”, a nie decyzji organu międzynarodowego, jakim jest Rada Europejska.

A ewentualna umowa (której przecież nie ma) musiałaby zostać ratyfikowana przez Sejm i Senat (każdorazowo „konstytucyjną” większością 2/3 głosów) albo przez referendum narodowe.

W tym miejscu powie ktoś:

Kwestia jest abstrakcyjna, przecież rząd ma w tej sprawie poparcie opozycji.

Owszem, ale poparcie polityczne (nawet najszersze) nie stanowi jednak prawa. A przywoływanie jako dowodu prawa – poparcia PO, stanowiłoby dla władzy, co tu dużo mówić, kompromitację.

Czytaj też:
Czarnek: Nauczanie zdalne nigdy nie zastąpi stacjonarnego
Czytaj też:
Rau: Gratuluję premierowi Morawieckiemu

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także