Współpracownik Gowina: Wyborcy by nam to zapamiętali

Współpracownik Gowina: Wyborcy by nam to zapamiętali

Dodano: 
Jan Strzeżek (Porozumienie)
Jan Strzeżek (Porozumienie) Źródło: PAP / Tytus Żmijewski
Gdyby Zjednoczona Prawica przestała funkcjonować nie dlatego, że przegrała wybory, tylko na skutek zbyt wybujałych ambicji pojedynczych osób, wyborcy by nam to zapamiętali – mówi DoRzeczy.pl Jan Strzeżek, szef gabinetu Jarosława Gowina, wicerzecznik Porozumienia.

Damian Cygan: Czy ma pan satysfakcję, że nie będzie weta do budżetu UE? Za tą opcją opowiadał się Jarosław Gowin i wasze ugrupowanie.

Jan Strzeżek: Zdecydowanie tak. Wiemy, jak bardzo polskie rodziny, polscy przedsiębiorcy i całe polskie społeczeństwo potrzebuje tych 770 mld zł, które wynegocjował premier Mateusz Morawiecki w Brukseli. Ponieważ jako Porozumienie nie chcieliśmy weta, Jarosław Gowin spotkał się w ubiegłym tygodniu z sześcioma komisarzami, w tym trzema wiceprzewodniczącymi Komisji Europejskiej. Ta wizyta miała na celu pokazanie, że Polska użyje weta jedynie w ostateczności. Efektem jest osiągnięty na szczycie kompromis, który zdecydowanie należy traktować jako sukces. W Porozumieniu, i mam wrażenie w całej Zjednoczonej Prawicy, uważamy, że to jest wielki sukces Polski.

W takim razie jak się panu podobało hasło "weto albo śmierć" forsowane przez Solidarną Polskę?

Od początku uważaliśmy, i ja cały czas tak twierdzę, że to absolutnie fałszywa alternatywa. Weto oznaczałoby śmierć, śmierć gospodarczą Polski. Mam wrażenie, że nawet autorzy tych słów powoli zdają sobie z tego sprawę.

Zbigniew Ziobro domagał się od premiera weta, a tuż po zawarciu kompromisu w Brukseli ogłosił, że to błąd. Czy po tym szczycie jest jeszcze pole do współpracy z Solidarną Polską w ramach Zjednoczonej Prawicy?

To naturalne, że czasami mamy odmiennie zdanie. Gdybyśmy mieli te same poglądy na wszystkie tematy, nie tworzylibyśmy trzech oddzielnych środowisk. W tej chwili musimy się zastanowić, jaką mamy alternatywę dla rządów Zjednoczonej Prawicy. Mam wrażenie, że jedyną alternatywą są przyspieszone wybory, które nie byłyby dobre ani dla Polski, ani dla Solidarnej Polski.

Jarosław Gowin stwierdził wprost, że wcześniejsze wybory zakończyłyby się odsunięciem prawicy od władzy na długie lata. Czy to jest główny powód, dla którego koalicja PiS – Solidarna Polska – Porozumienie jeszcze trwa?

Koalicja trwa z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że Zjednoczona Prawica jest szalenie skutecznym projektem. Od 2014 roku wygrywamy konsekwentnie wszystkie wybory – parlamentarne, samorządowe, europejskie i prezydenckie. Po drugie, mając taką skuteczność, naturalne jest to, że chcemy dalej realizować nasze obietnice, które złożyliśmy Polakom choćby jesienią 2019 roku.

Sądzę, że z diagnozą Jarosława Gowina na temat przyspieszonych wyborów należy się zgodzić. Już od dłuższego czasu można zaobserwować, że w naszym kraju funkcjonuje coś na wzór systemu ośmioletniego. To znaczy, że jeśli przez 8 lat rządzi pewien nurt światopoglądowy, to po nim na kolejne 8 lat do władzy dochodzi środowisko całkowicie odmienne. Przykładem niech będą rządy Platformy Obywatelskiej, która do dziś nie jest w stanie się podnieść. Dlatego obawiam się, że gdyby Zjednoczona Prawica przestała funkcjonować nie dlatego, że przegrała wybory, tylko na skutek zbyt wybujałych ambicji pojedynczych osób, to wyborcy by nam to zapamiętali.

Jak pan skomentuje głosy części opozycji, że jeśli dojdzie do rozpadu koalicji, to Jarosław Gowin powinien zostać premierem i formułować rząd? Tak stwierdził Władysław Kosiniak-Kamysz.

Słowa przewodniczącego PSL należy traktować jako komplement wobec bardziej doświadczonego polityka, jakim jest Jarosław Gowin. Cieszy mnie to, że prezes Kosiniak-Kamysz ma właśnie takie autorytety polityczne. Natomiast mówiąc absolutnie poważnie, nie słyszałem – poza plotkami medialnymi – takich tez. Jesteśmy lojalnym koalicjantem i chcemy dalej reformować Polskę w ramach Zjednoczonej Prawicy.

Rozmawiał: Damian Cygan
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także