Lockdown myślenia
  • Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

Lockdown myślenia

Dodano: 
fot. zdjęcie ilustracyjne
fot. zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Jerzy Ochoński
Polski rząd musi szybko rozstrzygnąć, co obecnie jest większą szkodą – rujnowanie gospodarki i Polaków czy pogodzenie się z większą liczbą zachorowań.

Zwolennicy walki z epidemią za pomocą lockdownów, zamykania ludzi w domach, wprowadzania godziny policyjnej, a nawet – jak zapowiedziały ostatnio Niemcy – wtrącania niechcących się podporządkować restrykcjom do obozów, znajdują właściwie tylko jeden argument: wszyscy tak robią, na całym świecie!

To prawda, może nie na naszym świecie, ale w państwach demokratycznych w mniejszym lub większym stopniu wszyscy tak robią. Pytanie: Czy dlatego, że to jest dobre, że się sprawdza, czy może z jakichś innych powodów?

Na zdrowy rozum lockdown, zatrzymanie życia społecznego i gospodarczego, by do minimum ograniczyć transmisję wirusa, ma sens tylko w pierwszej fazie epidemii. Wtedy, gdy jest jeszcze nadzieja na wyizolowanie ognisk zakażeń, określenie kontaktów osób zarażonych i tym samym przecięcie dróg transmisji wirusa. I kiedy walczy się o czas, by móc zbadać zagrożenie i opracować sposoby radzenia sobie z nim, zanim osiągnie większe rozmiary.

Czytaj też:
Wydłużony lockdown, godzina policyjna i zawieszone nabożeństwa. Europa przedłuża restrykcje

Więcej możesz przeczytać w 4/2021 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także