Semka: PO nie ma realnego lidera. Ma dziwaczny duet

Semka: PO nie ma realnego lidera. Ma dziwaczny duet

Dodano: 
Piotr Semka
Piotr Semka Źródło: PAP / Jakub Kamiński
– Część polityków PO próbuje ucieczki do przodu, tzn. głosi, że konwencja była sukcesem i zatrzymała groźbę odchodzenia kolejnych polityków do Hołowni, a Trzaskowski wypadł dobrze, ale było to wydarzenie, które moim zdaniem nie rozwiązuje żadnego z problemów tej partii – mówi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl Piotr Semka, publicysta tygodnia Do Rzeczy.

Jak ocenia Pan sobotnią konwencję Platformy Obywatelskiej?

Piotr Semka: Platforma nie ma realnie istniejącego lidera. Ma dziwaczny duet, w którym jest Borys Budka, powszechnie kwestionowany jako lider, ponieważ nie ma żadnego pomysłu i nie posiada stylu lidera. Drugi quasi-lider pan Trzaskowski, który ostatnio nie ma większych sukcesów. Powołany przez niego ruch Wspólna Polska okazał się absolutnym fiaskiem. Doszło do pewnej wymiany usług, tzn. Budka podparł się o Trzaskowskiego, a Trzaskowski, który nie ma obciążenia bycia liderem, łaskawie wspomógł Budkę. Budka nie ma jednak charyzmy, a Trzaskowski pracowitości. Ich kierownictwo praktycznie nic nie daje Platformie. O tym, że w tej partii jest kryzys przywództwa, świadczy fakt, że posłowie PO krytykujący Budkę nie potrafią wskazać potencjalnego następcy tronu. Platforma przeżyła już epokę Schetyny, a więc zapewne do tego nie wróci.

Wydaje się, że wielkim nieobecnym w potencjalnym wyścigu o kierownictwo w PO jest Donald Tusk.

Tak naprawdę Tusk jest trzecim dodatkiem do całej tej układanki, tzn. zupełnie nie wiadomo, jaką ma rolę. Nie jest raczej kandydatem, aby wrócić na stanowisko szefa PO, a jednocześnie jest obecny i udziela porad polegających na narzekaniu, że PiS jest kiepski, a Platforma powinna się zmienić. Takiej zmiany mógłby jednak dokonać ktoś, kto podejmuje się bycia liderem i ma zdolność i gotowość do ciężkiej pracy. Kogoś takiego na razie nie widać, a partia Hołowni jest bardzo konkretną konkurencją.

Mimo to, w szeregach samej Platformy ta konwencja została odebrana jako istotny krok do przejęcia władzy.

Część polityków PO próbuje ucieczki do przodu, tzn. głosi, że konwencja była sukcesem i zatrzymała groźbę odchodzenia kolejnych polityków do Hołowni, a Trzaskowski wypadł dobrze, ale było to wydarzenie, które moim zdaniem nie rozwiązuje żadnego z problemów tej partii.

Jak skomentuje Pan oskarżenia Lewicy pod adresem PO? Dotyczą one głównie dwóch kwestii: bezprawnego użycia logotypu partii oraz faktu, że partię uchodzącą za progresywną reprezentują jedynie mężczyźni.

Włodzimierz Czarzasty skomentował to w ten sposób, że Platforma mówi o łączeniu się zawsze, kiedy spada w sondażach. To pokazuje, że PO jest mało wiarygodnym liderem dla reszty opozycji. Feministki z kolei idą w kierunku parytetu damsko-męskiego, który jest stosowany w niemieckiej partii Zielonych. Moim zdaniem to nie wytworzyło w niej jakiegoś wigoru i wzrostu w sondażach. Rządzi tam kwartet, gdzie kobieta i mężczyzna są na stanowisku szefa i wiceszefa ugrupowania. Moim zdaniem Zieloni na tym przegrywają. Partie, które mają wyraźnego lidera, czyli CDU z Angelą Merkel i SPD z Olafem Scholzem o wiele lepiej na tym wychodzą. Mimo to, hasła na temat parytetów będą w Polsce coraz częstsze.

Czy propozycje programowe przedstawione na konwencji KO są Pańskim zdaniem wiarygodne? Mam na myśli np. odpolitycznienie spółek Skarbu Państwa.

Lewica natychmiast złośliwie odpowiedziała na ten postulat: Platformo, daj przykład i wycofaj swoich ludzi ze spółek, które istnieją w dużych samorządach. Polityka PO jest jak najbardziej partyjna i te słowa o odpolitycznianiu padły, jakby ludzie nie wiedzieli jak funkcjonuje ta partia w swoich matecznikach, np. w Szczecinie, Gdańsku, Poznaniu, Łodzi czy Warszawie.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także