Trwają kolejne zawirowania wokół wicepremiera Jarosława Gowina i Porozumienia. Pojawiły się znów plotki, mówiące, że Gowin rozmawia z opozycją, że dojdzie do bardzo poważnych zawirowań na polskiej scenie politycznej. To realny scenariusz?
Prof. Rafał Chwedoruk: Myślę, że to never ending story, w podwójnym rozumieniu tego określenia. Po pierwsze – próby tworzenia formacji konserwatywnych ideowo i liberalnych ekonomicznie były podejmowane od lat. I kończyły się fiaskiem tych projektów, jednocześnie jednak stanowiły spory problem dla tych większych ugrupowań, z których politycy konserwatywno-liberalni odchodzili. Tak było z Janem Rokitą, Aleksandrem Hallem, Bronisławem Komorowskim. Jarosław Gowin jest tylko kolejnym przykładem. I też nie jest politykiem, który zaliczyłby niewiele ugrupowań.
Jest też jednak drugi wymiar – dotyczący przewagi PiS nad innymi ugrupowaniami, wynoszącej po wyborach parlamentarnych zaledwie pięć mandatów. I roli, jaką pełnią koalicjanci Prawa i Sprawiedliwości – zarówno Porozumienie, jak i Solidarna Polska liczą po kilkunastu posłów. A więc utrata któregoś z tych ugrupowań, oznaczałaby utratę większości przez Zjednoczoną Prawicę. Jednocześnie są to ugrupowania zbyt słabe, by działać samodzielnie. Zostaje im jedynie testowanie większego partnera, na ile mogą sobie pozwolić. I widzieliśmy to wiosną ubiegłego roku, w czasie dyskusji o wyborach korespondencyjnych wiosną ubiegłego roku. Więc wróciły pewne obrazy już nieco zapomniane z czasów, gdy w partiach politycznych wymieniano zamki w drzwiach. To obrazki nie przystające do stabilnej sceny politycznej.
Czy jednak jej w takim razie nie zdestabilizują?
Nie, ponieważ Jarosław Gowin ma w zasadzie tylko jeden straszak wobec PiS-u – może argumentować, że Porozumienie wyjdzie z koalicji i utworzy rząd koalicyjny, techniczny.
Pojawiają się pomysły, by właśnie Jarosław Gowin stanął na czele rządu technicznego?
Tak, jednak to jest bardzo mało prawdopodobne. Z prostej przyczyny. Początkowo formacje opozycyjne w elektoracie antypisu by zyskały – bo udałoby się im odsunąć PiS od władzy. W dłuższej perspektywie byłoby to jednak obarczone ogromnym ryzykiem. Z dwóch powodów. Po pierwsze – powstać musiałaby bardzo specyficzna koalicja. Skupiająca ludzi od Adriana Zandberga, po Grzegorza Brauna. Nawet w naszej od dawna mocno bezideowej polityce byłoby to dość szokujące choć nie niemożliwe. Jednak jest też drugi argument – branie władzy w czasie trwającej pandemii, kryzysu społecznego i gospodarczego, jest bardzo niebezpieczne. Dlatego paradoksalnie trudny czas epidemii zapewnia trwanie temu rządowi.
Jarosław Gowin mocno stracił w samym obozie Zjednoczonej Prawicy?
Nie ulega wątpliwości, że start Gowina z listy Zjednoczonej Prawicy w wyborach parlamentarnych jest raczej wykluczony. Dla elektoratu PiS środowisko Gowina jest dziś niewybieralne. Z kolei samo Porozumienie nie ma szans. Możliwa jest współpraca Gowina z PSL. Ale to dopiero w przyszłości. Dziś będziemy raczej świadkami niekończącej się opowieści w postaci sporów w ramach Zjednoczonej Prawicy.
Czytaj też:
W Sejmie szykuje się transfer? Były poseł PiS: Jestem otwarty