Niedzielski zauważył na konferencji prasowej, że miniony piątek był "kolejnym kluczowym dniem w walce z pandemią, bo rozpoczęły się szczepienia nauczycieli, ale też dokonaliśmy luzowania obostrzeń". W tym kontekście wskazał m.in. na otwieranie hoteli lub stoków. – Robiliśmy to z duszą na ramieniu – powiedział.
"Nie chciałbym, żeby Krupówki były początkiem trzeciej fali w Polsce"
Nawiązując do wydarzeń z Zakopanego Niedzielski ocenił, że trudno to skomentować. – Każdy z nas, kto widział zdjęcia, nagłówki czy filmiki chyba łapał się za głowę przestraszony tym, jakie mogą być konsekwencje – wskazał.
Prezentując jedno z nagrań z Krupówek, gdzie zgromadzony tłum ludzi śpiewał i tańczył, szef MZ zwrócił uwagę, że "te tańce i śpiewy to drastyczne zwiększenie ryzyka rozprzestrzeniania się pandemii".
– Patrząc na to przypominam sobie sytuację sprzed roku (...), gdy jednym z takich kluczowych zdarzeń rozwijania się pandemii w Europie był mecz Ligi Mistrzów na stadionie w San Siro (we Włoszech - red.). W związku z nagromadzeniem się kibiców śpiewaniem, zabawą, doszło do ogromnej skali rozprzestrzeniania się wirusa. Nie chciałbym, żeby Zakopane stało się naszym San Siro – mówił Niedzielski. – Nie chciałbym, żeby Krupówki były początkiem trzeciej fali w Polsce – dodał.
Dlatego - powiedział szef MZ - "apeluję do wszystkich o odpowiedzialność, która w tej sytuacji ma szczególne znaczenie". – Nie chciałbym też, żeby wysiłek medyków został zniweczony przez tak głupie i nieodpowiedzialne zachowanie – podkreślił.
"Efekt tego będzie widoczny za tydzień"
Minister zdrowia zastrzegł, że nie zna dokładnych szacunków, jeśli chodzi o liczbę uczestników, ale patrząc na liczbę wystawionych mandatów za brak maseczek - powyżej 100 - to znaczy, że tysiące osób brało udział w tych wydarzeniach. Zaznaczył też, że efekt tego widoczny będzie za tydzień.
– Efekt tego będzie widoczny za tydzień. Podejrzewam, że na początku przyszłego tygodnia. Jeżeli będziemy widzieli jakieś odbicie, to na pewno będzie to można przypisać efektowi weekendu walentynkowego – powiedział. Zaznaczył też, że nie będzie to zjawisko lokalne, ale tylko na skalę całego kraju, bo turyści przyjechali z różnych miejsc Polski.
– Dlatego to jest takie groźne, bo właśnie w te miejsca wirus może być rozwieziony. I to może być impulsem do ogólnokrajowego rozwoju pandemii, a nie tylko lokalnego ogniska, nad którym jest zdecydowanie łatwiej zapanować – podsumował.
W miniony weekend do Zakopanego, w związku z poluzowaniem obostrzeń epidemicznych, przyjechało bardzo wielu turystów. Dodatkowo w weekend nałożyły się walentynki i konkurs skoków narciarskich na Wielkiej Krokwi. Od piątku policja w powiecie tatrzańskim interweniowała 200 razy. Po sobotnich zawodach na Wielkiej Krokwi, na Krupówkach było kilka tysięcy turystów. Wielu z nich przesadziło z alkoholem i wszczynało awantury. Policja odnotowała także minionej doby 65 wykroczeń związanych z nieprzestrzeganiem obowiązku zakładania maseczek; 45 z nich zakończyło się mandatami karnymi, a w dwudziestu przypadkach sprawy zostały skierowane do sądu.
Resort zdrowia podał w poniedziałek, że wirusa wykryto u kolejnych 2543 osób, zmarło 25 chorych. W niedzielę nowych przypadków było 5334, w sobotę 6586. Zgonów w niedzielę odnotowano 98. Dzień wcześniej było ich 284.
Łącznie od początku epidemii, czyli od 4 marca, wirusa SARS-CoV-2 zdiagnozowano u 1 591 497 osób. Życie straciło 40 832 chorych.
Czytaj też:
"Rośnie ryzyko". Niedzielski: Wyniki zakażeń pokazują nowy trendCzytaj też:
8 przypadków brytyjskiej mutacji w Polsce