"Barbara miała zdjęcia próbne z Marcinem Prokopem do "Mam talent" i była pewna, że zostanie prowadzącą show, więc już się pochwaliła koleżankom" – ujawnia informator serwisu Pudelek.pl. Gwiazda miała marzyć o zdobyciu pracy, ponieważ to pozwoliłoby jej na nadanie karierze nowego impulsu.
Produkcja uznała jednak, że celebrytka nie spełnia wymogów koniecznych do zostania gospodynią popularnego talent-show: "Kurdej wypadła źle na zdjęciach i TVN jej nie wziął".
"Straciła od 100 do 150 tysięcy złotych za sezon, czyli trzy miesiące pracy. Basia wie, że ma zamkniętą drogę do TVP, do Polsatu zresztą też, bo niedawno grała tam główną rolę, więc bardzo liczyła na tę pracę. Szuka swojej szansy, a tu takie rozczarowanie" – opisuje portal.
Kontrowersje wokół aborcji
Celebrytka dość często budzi zainteresowanie mediów, ponieważ nie stroni od kontrowersyjnych zachowań. Jako przykład można wskazać m.in. jej wyjazd na Zanzibar w trakcie epidemii COVID-19 i nieprzestrzeganie kwarantanny.
Jakiś czas temu została z kolei oskarżona o hipokryzję. Barbara Kurdej-szatan głośno popierała Strajk Kobiet i proaborcyjne protesty tłumacząc, że nie ma to związku z wiarą. W grudniu wiele osób oskarżało ją o hipokryzję po tym, jak po tygodniach wspierania środowisk lewicowych wystąpiła jako artystka podczas... bożonarodzeniowego koncertu kolęd stacji Polsat.
Już po bożonarodzeniowym koncercie, oburzenie części internautów wywołało zdjęcie z Sanktuarium Matki Boskiej Bolesnej w Mariańskim Porzeczu, gdzie razem z mężem i córką śpiewała kolędy. Barbara Kurdej-Szatan odpowiedziała na jeden z krytycznych komentarzy.
"Najpierw pioruny, potem kolędy" – napisała jedna z osób. "A co ma piernik do wiatraka?" – spytała Kurdej-Szatan. "Może chodzi o to, że ideologię ugrupować organizujących protesty są przeciw ogólnie rozumianemu Kościołowi" – stwierdziła inna z komentujących. "Ale protestowało mnóstwo kobiet, i wierzących, i niewierzących. Nie o wiarę chodziło w proteście, tylko o swoje prawa i próbę ubezwłasnowolnienia" – spuentowała aktorka.
Czytaj też:
Szczepienia dzieci od 12 lat możliwe jeszcze w czerwcu. Decyzję podejmie minister zdrowiaCzytaj też:
"Polska wejdzie do ekskluzywnego klubu". "Die Welt": Warszawa wyprzedza Berlin