Według informacji "Dziennika Gazety Prawnej" Polska spodziewa się wypowiedzenia deklaracji historycznej podpisanej przez premierów: Morawieckiego i Netanjahu w czerwcu 2018 r.
"Kończyła ona spór o nowelizację ustawy o IPN. Wówczas Polska całkowicie wycofała się z regulacji, która miała wprowadzić kary za przypisywanie polskiemu narodowi i państwu odpowiedzialności m.in. za zbrodnie III Rzeszy. W Jerozolimie nazwano ją >prawem o Szoa<" – przypomina gazeta.
Jak przyznają informatorzy "DGP" z kręgów dyplomatycznych przekonują, utrzymanie deklaracji nie jest ich priorytetem.
– W zasadzie każdy nasz krok definiowany jest i będzie jako antysemityzm. Nie ma z kim rozmawiać po drugiej stronie – twierdzą.
Konflikt po podpisaniu ustawy
Wzrost napięcia między Polską a Izraelem to wynik podpisania przez prezydenta Andrzeja Dudę nowelizacji Kodeksu Postępowania Administracyjnego.
Zgodnie z nowymi przepisami, po upływie 30 lat od wydania decyzji administracyjnej, niemożliwe będzie postępowanie w celu jej zakwestionowania. Chodzi przede wszystkim o powstrzymanie procederu dzikiej reprywatyzacji. Z kolei ambasada Izraela stoi na stanowisku, że to uderzenie w prawa ofiar Holokaustu do roszczeń. Ustawę krytykują także Stany Zjednoczone.
Minister spraw zagranicznych Izraela podjął decyzję o wycofaniu z Polski charge d'affaires. Z kolei premier tego kraju w ostrym oświadczeniu zarzucił Polsce dalsze okradanie ofiar Holocaustu.
Reakcja Morawickiego
W odpowiedzi polskie MSZ wystosowało oświadczenie, w którym informuje, że podejmie adekwatne kroki. Głos w sprawie zabrał też premier Mateusz Morawiecki.
"Decyzja Izraela o obniżeniu rangi dyplomatycznej reprezentacji w Warszawie jest bezpodstawna i nieodpowiedzialna, a słowa Jaira Lapida, izraelskiego ministra spraw zagranicznych i premiera-alternata budzą oburzenie każdego uczciwego człowieka. Nikt, kto zna prawdę o Holokauście i cierpieniach Polski w czasie II wojny światowej, nie może godzić się na taki sposób prowadzenia polityki" – napisał na Facebooku szef rządu.
MSZ Izraela odpowiada
Szef dyplomacji Izraela Jair Lapid napisał w niedzielę wieczorem na Twitterze, że "negatywny wpływ na nasze stosunki rozpoczął się w 2018 roku, gdy Polska zdecydowała się rozpocząć uchwalanie ustaw mających na celu szkodzenie pamięci o Holokauście i narodzie żydowskim".
W mocnych słowach odniósł się do reakcji premiera Mateusza Morawieckiego na obniżenie rangi dyplomatycznej reprezentacji Izraela w Warszawie.
"Dawno minęły czasy, kiedy Polacy krzywdzili Żydów bez konsekwencji. Dziś Żydzi mają własny, dumny i silny kraj. Nie boimy się antysemickich gróźb i nie mamy zamiaru przymykać oczu na haniebne postępowanie antydemokratycznego rządu polskiego" – napisał.
Czytaj też:
"Minęły czasy, kiedy Polacy krzywdzili Żydów bez konsekwencji". MSZ Izraela odpowiada MorawieckiemuCzytaj też:
Kowalski: Lapid powinien być traktowany w Polsce jako persona non grataCzytaj też:
"Polska jest państwem suwerennym". Fala komentarzy po decyzji Izraela