W tej sprawie do NIKu miały wpłynąć już trzy wnioski - Krzysztofa Brejzy, klubu Lewicy oraz jednej z posłanek tej formacji.
Problem polega na tym, że dokonana przed pięciu laty nowelizacja prawa wyklucza możliwość kontrolowania przez NIK działania służb specjalnych – Izba może badać jedynie celowość i rzetelność wydatków ze środków publicznych.
Jak podaje RMF FM powołując się na swoje kontakty w NIKu, prawnicy Banasie szukają możliwości, by mimo ograniczeń rzetelnie zająć się sprawą. "Ludzie z otoczenia prezesa mówili dziennikarzowi RMF FM, że inwigilacja przez Pegasusa stała się poważnym problemem społecznym, który może dotknąć każdego" – czytamy na portalu radia.
Przedstawiciele NIK mieli również przypomnieć, że podczas kontroli budżetowej za 2019 rok wykryto fakturę opiewającą na 30 milionów złotych, "która najpewniej jest za kupno systemu" Pegasus. 25 milionów miało pochodzić z Funduszu Sprawiedliwości. Być może tę furtkę wykorzystają kontrolerzy, by bliżej przyjrzeć się sprawie.
Sprawa Pegasusa
W grudniu agencja Associated Press przekazała, iż w 2019 roku telefony komórkowe mec. Romana Giertycha, prokurator Ewy Wrzosek orazsenatora Krzysztofa Brejzy mogły być zhakowane i podsłuchiwane za pomocą systemu szpiegowskiego Pegasus. Smartfon Brejzy mógł być cele cyberataków aż 33 razy. Polityk kierował w tym czasie kampanią Koalicji Obywatelskiej przed wyborami do parlamentu.
W związku z opublikowanymi przez media rewelacjami, opozycja domaga się powołania komisji, która zbadałaby kwestię ewentualnej inwigilacji przeciwników politycznych władzy w Polsce.
Czytaj też:
Sprawa Pegasusa. Rzecznik rządu odpowiada, czy powstanie komisjaCzytaj też:
Afera z Pegasusem. Szłapka: Władza podsłuchiwała przeciwników politycznych