Szef Ringier Axel Springer instruuje polskich dziennikarzy. Gmyz: W Niemczech by sobie na to nie pozwolił

Szef Ringier Axel Springer instruuje polskich dziennikarzy. Gmyz: W Niemczech by sobie na to nie pozwolił

Dodano: 
Cezary Gmyz
Cezary GmyzŹródło:PAP / Arek Markowicz
Wydawało mi się, że dziennikarze wszystkich poglądów są zgodni co do tego, że ingerencja jest niedopuszczalna. Widać środowisko "Gazety Wyborczej" porzuciło te normy. To, że przyjmują jako rzecz oczywistą narzucenie linii redakcyjnej, jest absolutnie wstrząsające – stwierdził Cezary Gmyz, który był gościem Antoniego Trzmiela w "Co tam bzyka w polityce" na antenie RDC.

Mark Dekan, szef niemiecko-szwajcarskiego koncernu medialnego Ringier Axel Springer, wysłał list do pracowników firmy w Polsce, w którym napisał, że ostatni szczyt UE "razem z Tuskiem wygrali Polacy – wszyscy ci, którzy są dumni z przynależności do Unii Europejskiej". Dekan sprecyzował również swoje wymagania wobec podległych mu dziennikarzy.

Czytaj też:
Szef Ringier Axel Springer instruuje dziennikarzy, jak oceniać polski rząd

"W nadchodzącym czasie na autostradzie unijnej integracji pojawia się nie tylko pas szybkiego i wolnego ruchu, ale też parking. I to jest właśnie moment, gdy do gry włączają się wolne media, takie jak my (…) większość naszych czytelników i użytkowników należy do tej miażdżącej większości, która popiera członkostwo Polski w UE. Podpowiedzmy im co zrobić, żeby pozostać na pasie szybkiego ruchu i nie skończyć na parkingu" – oświadczył szef Ringier Axel Springer.

Przeprosiny

Ujawnienie listu wywołało falę komentarzy i odrodziło dyskusję na temat repolonizacji mediów. W odpowiedzi na krytyczne oceny, w których podkreślano, że rzeczą niedopuszczalną jest, aby szef niemieckiego koncernu instruował polskich dziennikarzy, co mają pisać o sytuacji w ich kraju, Towarzystwo Dziennikarskie przeprosiło za falę krytyki wobec szefa Ringier Axel Springer. Pod listem z przeprosinami podpisali się m.in. Jacek Żakowski i Seweryn Blumsztajn.

Czytaj też:
Towarzystwo Dziennikarskie przeprasza niemieckich dziennikarzy i opinię publiczną

W Niemczech to nie do pomyślenia!

Dziś do sprawy odniósł się publicysta "Do Rzeczy" i korespondent TVP w Berlinie Cezary Gmyz, który w pierwszej kolejności odniósł się do przeprosin dziennikarzy. – Podpisali to ludzie, którzy znają sytuację mediów w Niemczech. Tam coś takiego jest niewyobrażalne – podkreślał. Gmyz tłumaczył, że u naszych zachodnich sąsiadów panuje swoisty mur pomiędzy koncernem medialnym a redakcją i nikt nie odważyłby się na takie działanie. – Ringier Axel Springer by sobie na coś takiego nie pozwoliło w Niemczech. Jeśli pojawiłby się taki list, to dotyczyłby jedynie spraw biznesowych, a nie linii redakcyjnej – wskazywał.

Dziennikarz przyznał, że był wstrząśnięty listem Towarzystwa Dziennikarskiego. – Takiego poziomu łgarstw, jakie w nim były zawarte, to ja nie pamiętam – stwierdził. – Wydawało mi się, że dziennikarze wszystkich poglądów są zgodni co do tego, że ingerencja jest niedopuszczalna. Widać środowisko "Gazety Wyborczej" porzuciło te normy. To, że przyjmują jako rzecz oczywistą narzucenie linii redakcyjnej, jest absolutnie wstrząsające – dodał.

Odnosząc się do treści instrukcji Marka Dekana, Gmyz uznał jego postawę za obłudną. Jak podkreślił, szef koncernu jest Austriakiem i mieszka w Szwajcarii, która nie jest członkiem UE, a co za tym idzie, zdaje się, że żyje mu się lepiej poza wspólnotą.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także