22 sierpnia 2021 r. Frasyniuk był gościem programu "Fakty po Faktach" na antenie TVN24. W rozmowie pojawił się wątek sytuacji na polsko-białoruskiej granicy. Były działacz opozycji antykomunistycznej przekonywał, że w tkwiących tam migrantach trzeba zobaczyć ludzi. Obraził przy tym żołnierzy Wojska Polskiego strzegących polskiej granicy.
– Słowo żołnierz jest upokarzające dla tych wszystkich, którzy byli na misjach polskich poza granicami. Mam wrażenie, że to jest wataha psów, która otoczyła biednych, słabych ludzi – powiedział i dodał, że tak nie postępują żołnierze. – Śmiecie. To nie są ludzkie zachowania. Trzeba mówić wprost. To antypolskie zachowanie. Ci żołnierze nie służą państwu polskiemu. Przeciwnie – plują na te wszystkie wartości, o które walczyli pewnie ich rodzice albo dziadkowie – mówił.
Prokuratura zapowiada apelację. Frasyniuk również
W czwartek wrocławski sąd warunkowo umorzył sprawę Frasyniuka na rok próby. Orzeczenie jest nieprawomocne. Prokuratura, ale także sam Frasyniuk, zapowiedzieli apelacje.
– Mamy sytuację, w której polskie państwo traktuje tych uchodźców jak śmieci, ale nie można powiedzieć o osobach, które brutalnie i po chamsku traktują innych, że są takimi samymi śmieci jak ci pierwsi – stwierdził Frasyniuk w rozmowie z TVN24.
Dodał, że "to są przestępstwa, które polskie państwo popełnia na tej granicy". – Jesteśmy już rok od tamtego wydarzenia i widać wyraźnie, że nie tylko w polskiej, ale i międzynarodowej opinii publicznej mówi się o rasistach w polskim rządzie, którzy tych biednych ludzi, uciekających przed śmiercią, skazują na śmierć. To jest proces o prawo i pytanie o to, czy można ludzi tak traktować, pozbawiając człowieczeństwa i czy życie kolorowego uchodźcy ma jakąś cenę. Być może to jest bardzo niska cena według polskiego rządu – powiedział Frasyniuk.
Czytaj też:
Władysław Frasyniuk usłyszał prokuratorskie zarzuty