Biznesowa pandemia

Biznesowa pandemia

Dodano: 
Biznesowa pandemia
Biznesowa pandemia Źródło: FOT. ADOBE STOCK
Jerzy Karwelis || Kto może być zainteresowany trwaniem pandemii? Big Pharma. A kto jest największym klientem reklamowym mediów? Big Pharma. To się niebezpiecznie łączy.

Na początku pandemii odwiedziłem prominentnego, choć lokalnego decydenta w obszarze zdrowia publicznego. Wtedy jeszcze mówił do rzeczy, ale po kilku tygodniach, jak większość tej społeczności, odjechał w sanitaryzm. Jednak wtedy, jak się śmieje Internet, kiedy jeszcze „nie przyszły przelewy”, można było rozsądnie pogadać. Na moje pytanie, kiedy to się skończy, odpowiedział starym powiedzeniem – jak zarobią wszyscy, którzy mieli zarobić. Chwilę po tym coś podobnego chlapnął prof. Gut, wiodący ekspert Głównego Inspektora Sanitarnego.

Zacząłem się zastanawiać, kto to może być, ten podmiot (podmioty?) zainteresowany trwaniem pandemii, i moje oko spoczęło na Big Pharmie, czyli wielkich firmach farmaceutycznych. No bo z punktu widzenia interesów koszmarem takiego interesu jest społeczeństwo zdrowe, wyleczone. Mieliśmy zatem do czynienia ze sprzecznością interesu biznesowego i publicznego. I gdy, inspirowany tym covidowym przypadkiem wzmożenia interesów tej branży, zacząłem się temu przyglądać, zaczęły wychodzić mi nieciekawe spostrzeżenia.

Szlachetne zdrowie

Po pierwsze – istota, czyli samo zdrowie. Jest to magiczna sfera, gdzie każdy człowiek czuje potrzebę bezpieczeństwa, w tym wypadku zapewnianą przez fachowców. Zdrowie, obok jedzenia, to jeden z pewników handlowych, w dodatku obarczony znaczącymi emocjami. Wie to każdy, kto chorował lub komu zachorował ktoś bliski – wtedy nic się nie liczy, żadne tam postulaty systemowe, zapożyczysz się, zastawiasz, dajesz łapówkę, byle tylko ktoś ci dał nadzieję na wyzdrowienie. Tobie lub komuś bliskiemu. Jest to więc dziedzina wrażliwa, warta każdych pieniędzy i firmy o tym wiedzą.

Od dawna można wyśledzić pewien proceder. W 1908 r. istniało oficjalnie w medycynie osiem lekarstw, z czego sześć ziołowych, i 15 znanych chorób. Dziś mamy odpowiednio 740 tys. leków i ok. 300 tys. chorób. Dożyliśmy czasów, o których szydercy mówią, że postęp medycyny jest już tak daleki, że praktycznie nie można znaleźć zdrowego człowieka. Wedle opisanego mechanizmu priorytetu biznesowego nad dobrem publicznym, jakim jest zdrowie publiczne, Big Pharma od wielu lat prowadzi szeroko zakrojone kampanie informacyjne opisywane jako podżeganie chorobowe”. Lynn Payer, autorka tego terminu, w swojej książce pt.„Podżeganie chorobowe. Jak lekarze, firmy farmaceutyczne oraz ubezpieczyciele sprawiają, że czujesz się chory” określiła takie podżeganie jako „proceder, który jest próbą przekonania zasadniczo zdrowych ludzi, że są chorzy, oraz lekko chorych – że są ciężko chorzy”.

Techniki narracyjne takiej strategii są znane i pewnie czytelnikom znajome, gdyż obcujemy z nimi na co dzień:

• wskazywanie na normalną czynność organizmu i sugerowanie, że coś jest z nią nie w porządku i że należy ją leczyć;
• opisywanie dolegliwości, które niekoniecznie ludziom doskwierają;
• wskazywanie, że duży odsetek populacji cierpi na daną „chorobę”;
• określanie choroby jako niedobór czegoś lub brak równowagi hormonalnej;
• zatrudnianie doktorów, którzy potwierdzą przekaz;
• wybiórcze wykorzystywanie statystyki w celu wyolbrzymienia pozytywnych stron zażywania leku;
• promowanie leku jako całkowicie bezpiecznego;
• branie powszechnie występującego objawu, który może oznaczać cokolwiek, i mówienie, że jest oznaką poważnej choroby.

Całość dostępna jest w 35/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także