Według „Faktu” taką decyzję NBP krytycznie oceniła Najwyższa Izba Kontroli, która uznała, że urzędnicy banku i resortu finansów „narazili Skarb Państwa na wysokie ryzyko strat”.
Zazwyczaj takich pożyczek udziela się pod zastaw papierów wartościowych, ale w tym przypadku wystarczyło najbardziej ryzykowne zabezpieczenie: portfel kredytowy banku. Jak się okazało większość stanowiły w nim nielegalne wierzytelności. Ocena portfela kredytowego została przygotowana na podstawie sfałszowanych wyników finansowych. Gdy NBP się zorientował co się dzieje w połowie listopada, wypowiedział umowę. SK Bank zdążył jednak wykorzystać już 370 mln zł pożyczki. Teraz sprawą zajmuje się warszawska Prokuratura Regionalna.
KNF w sierpniu 2015 r. wprowadziła do SK Banku zarząd komisaryczny. Trzy miesiące później bank upadł. Bankowy Fundusz Gwarancyjny musiał wypłacić poszkodowanym klientom ponad 2 miliardy złotych. Resort finansów zapłacił NBP 184 mln zł tytułem gwarancji. Podczas gdy cały majątek banku został wyceniony zaledwie na 274,3 mln zł.
Jeszcze trzy lata temu SK Bank był największym bankiem spółdzielczym działającym w Polsce. Upadł jednak w okolicznościach co najmniej dziwnych. Zatopiły go kredyty udzielone grupie Dolcan – warszawskiemu deweloperowi bank pożyczył ponad 1,4 mld zł