"Natychmiast wydano wyrok"
"Wiele osób wydało już na mnie wyrok – bez sądu. "Codziennik Feministyczny" przeprowadził lincz. Artykuł, który się ukazał, nie miał nic wspólnego z żadnymi standardami dziennikarskimi. Nie przeprowadzono śledztwa, nawet nie zapytano mnie o komentarz, za to natychmiast wydano wyrok" – mówi Jakub Dymek z rozmowie z Januszem Schwertnerem.
Jak dodaje, sytuacja wymaga tego, aby bronił się przed pomówieniami. Dymek zaznacza, że dotychczas nie dano mu takiej możliwości.
"Tuż przed publikacją byłem szantażowany"
Dziennikarz mówi też o tym, że był szantażowany i zastraszany w związku z publikacją w "Codzienniku Feministycznym". Twierdzi, że trwało to osiem dni.
"19 listopada otrzymałem e-maila z pogróżkami. List zawierał stwierdzenia, że zostanę zniszczony i zastąpię Janusza Rudnickiego (pisarz, oskarżony o wulgarne zachowanie w stosunku do dziennikarek "Gazety Wyborczej" - red.) w roli twarzy polskiego #metoo. I że w zasadzie nie mogę już nic zrobić" – mówi Onetowi Jakub Dymek. Mężczyzna wskazuje, że pogróżki zostały wysłane z tego samego maila, który widnieje jako mail kontaktowy pod artykułem, który wywołała całą sprawę.
Dymek przytacza też całość wiadomości mającej go zaszantażować. Jej fragment brzmi: "myślimy jeszcze nad optymalną strategią, więc masz jeszcze chwilę – może strategicznie byłoby dla ciebie lepiej, gdybyś sam wymyślił w jaki sposób przeprosić za wszystkie swoje ohydztwa zanim zastąpisz rudnickiego w roli twarzy polskiego metoo?" (pis. org.).
Jakub Dymek opowiada też, że w środowisku "Krytyki Politycznej" wiele osób wiedziało o tym, że artykuł ma zostać opublikowany. "Doszły do mnie sygnały, że część osób apelowała do autorek, by sprawę załatwić w sposób w pełni uczciwy: poprzez konfrontację ze mną, przeprowadzenie śledztwa dziennikarskiego lub skorzystanie z wymiaru sprawiedliwości" – mówi dziennikarz.
"Nigdy nie dopuściłem się gwałtu"
Dymek podkreśla, że zarzuty o tym, iż zgwałcił swoją byłą partnerkę nie są prawdą. Jednocześnie przeprasza wszystkie osoby, które mogły odebrać jego zachowania czy wypowiedzi jako seksistowskie.
"Wyraźnie odgraniczam tę sprawę od pomówienia o gwałt. To fundamentalna różnica. Czym innym jest to, że pod wpływem przekonania o własnej zajebistości, zachowywałem się chamsko – a czym innym zarzut, że jestem gwałcicielem" – mówi zawieszony dziennikarz "Krytyki Politycznej".
Czytaj też:
Dziennikarze oskarżeni o molestowanie. Prof. Płatek: To niedobrze, że prokuratura będzie badać tę sprawęCzytaj też:
Dziennikarze oskarżeni o molestowanie i gwałt. Prokuratura wszczyna śledztwo