Podjęta w ubiegłym tygodniu próba siłowego wejścia do Sejmu posłów Kamińskiego i Wąsika, których mandaty Szymon Hołownia uznał za wygaszone – w świetle decyzji jedynej uprawnionej izby Sądu Najwyższego bezprawnie – każe podejrzewać, że PiS zamierza kopiować postępowanie swoich przeciwników sprzed ośmiu lat. To zła i przeciwskuteczna strategia funkcjonowania w opozycji, wynikająca z błędnego rozpoznania nastrojów społecznych i błędnego przewidywania dalszych kroków Donalda Tuska.
Wszystko bowiem wskazuje, że PiS zakłada, i wręcz nie dopuszcza innej możliwości, iż Donald Tusk będzie starał się za wszelką cenę przełamać impas, w którym znalazł się ze swym "przywracaniem praworządności", rozpoczętym gangsterskim wejściem Sienkiewicza do TVP i PAP oraz będącym jego następstwem szturmem Bodnara na prokuratury.Jak zapowiadał sam Tusk ("parę dni rozliczeń, a potem pojednanie narodowe"), miał to być w zamyśle "blitzkrieg", wspomniani ministrowie okazali się jednak na tyle nieudolni, że planowane zmiany ugrzęzły w połowie. Media państwowe są pod kontrolą "likwidatorów", którym odmówiono wpisu do Krajowego Rejestru Sądowego oraz pieniędzy z abonamentu, "pełniący obowiązki" prokurator rozsyła z gabinetu ministra (we właściwym nadal urzęduje prokurator, zdaniem Bodnara, "zawieszony") faksy z mianowaniami i odwołaniami, które są przez adresatów ignorowane, minister odwołuje prezesów sądów, których Trybunał Konstytucyjny przywraca… Nigdy jeszcze dosadne określenie Piłsudskiego demokratycznej polityki "partyjny burdel i serdel" nie było tak adekwatne, jak w ostatnich tygodniach.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.