Krzysztof Brezja z PO mówił na konferencji prasowej w Sejmie o wysokich premiach finansowych dla członków rządu Beaty Szydło. Z interpelacji złożonej przez posła Platformy w KPRM wynika, że była premier przyznała sobie 65 tys. zł nagrody.
– Ponieważ ogranicznikiem dla polityków powinna być zwykła ludzka przyzwoitość, zgłaszamy projekt ustawy ograniczający nagrody dla premiera, prezydenta, najwyższych urzędników, ministrów i wiceministrów – poinformował Brejza.
Polityk powiedział, że za rządów Antoniego Macierewicza w MON urzędnicy tego resortu wydali 16 mln zł, płacąc służbowymi kartami. – Ten rząd zamienia się nam w ministrów pod hasłem Master Card albo Pay Pall. To jest jakiś obłęd – przekonywał.
– Jeżeli premier Morawiecki źle się czuje z pensją kilkunastu tysięcy złotych, niech wróci do banku zarabiać miliony. Jeżeli premier Szydło źle się czuje, niech spróbuje pracy w biznesie. Podobnie premier Gowin, mający trudy spięcia końca z końcem – oświadczył Brejza.
Poseł PO zaapelował do wszystkich partii o pilne przyjęcie projektu ograniczającego wypłaty nagród. – Nie odpuścimy tej sprawy. Oddajcie kasę! Apelujemy, żebyście zwrócili te nagrody, bo one nie były przyznane zgodnie z prawem. Oddajcie to do budżetu albo na cel charytatywny – powiedział Brejza.
Czytaj też:
Poseł PO: Szydło sama przyznała sobie 65 tys. zł premii