Mija właśnie 10 lat od uroczystego otwarcia ECS w obecnej postaci i nie o kontrowersyjny architektonicznie (osobiście mi się podoba) gmach tu chodzi. Chodzi o dzisiejszy kurs ECS pod kierownictwem dyrektora Basila Kerskiego. Pamiętam dokładnie tę uroczystość (30 sierpnia 2014 r.), na której – pomimo już wyczuwalnych podziałów – pojawili się „prawie wszyscy”. Później wydarzenia potoczyły się w bardzo niepokojącym kierunku, prowadzącym do poważnej polaryzacji. Ta polaryzacja, miast ustępować, coraz bardziej się pogłębia. Mało tego, odczuwam pewne zadowolenie obecnego kierownictwa z faktu jej nasilenia.
Przypominam, że duch Solidarności od Sierpnia ’80 miał niezwykły dar łączenia. Obecny trend podsycania polaryzacji jest odrzuceniem przesłania Solidarności, a przecież nie do tego ECS – w zamyśle Pawła Adamowicza – był powołany. Pozwalam sobie na przywołanie jego myśli, ponieważ miałem przyjemność uczestniczyć u zarania tegoż projektu w sesji Rady Miasta Gdańska w 1999 r., podczas której dość świeżo upieczony prezydent przedstawiał projekt uchwały inicjującej działania formalne w kierunku powołania instytucji. Wreszcie byłem członkiem Zarządu Województwa Pomorskiego, który uczestniczył w każdej poszczególnej formule prawnej dzisiejszego ECS. Mniej ważna jest formuła prawna, ważne są geneza ruchu Solidarność i sam proces jego budzenia.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.