W czerwcu 2017 r. podczas miesięcznicy smoleńskiej Frasyniuk był w grupie osób, które na Krakowskim Przedmieściu próbowały zablokować przejście uczestnikom marszu. Działacz został wówczas usunięty siłą z ulicy i wylegitymowany.
– Tamta władza miała w du... prawo, ta władza ma w du... prawo, ja też mam w du... prawo. Niech pan się uśmiechnie do kamery, bo kiedyś będą szukać pana – mówił do policjanta Frasyniuk. Poproszony przez mundurowego o podanie imienia i nazwiska, odpowiedział: "Jan Józef Grzyb".
Wyrok sądu
Pod koniec sierpnia Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uniewinnił Władysława Frasyniuka w związku z podaniem funkcjonariuszom fałszywej tożsamości. Policja, która chciała obarczyć go grzywną w wysokości 1 tys. zł zarzucała, że Frasyniuk, przedstawiając się innym nazwiskiem, wprowadził policjanta w błąd.
Według sądu, były opozycjonista nie miał na celu wprowadzenia funkcjonariusza w błąd. Orzeczenie było nieprawomocne.
Dziś Sąd Apelacyjny podtrzymał tę decyzję i prawomocnie uniewinnił byłego działacza "Solidarności". Decyzja nie podlega zaskarżeniu.
Czytaj też:
„Wszystko wyleci w powietrze!”. Jak górnicy zastraszyli ZOMOCzytaj też:
Frasyniuk: Myślałem, że za rok nie będzie PiS. Dzisiaj już nie wiemCzytaj też:
Frasyniuk znów przed sądem. Nie przyznał się do winy