Poniedziałkowy strajk taksówkarzy na wiele godzin zablokował całą stolicę. Protestujący od rana zbierali się w wybranych punktach stolicy – CH Targówek Głębocka, Błonia Centrum Olimpijskiego, Macro Popularna i CH Janki. Następnie ruszyli pod Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, Ministerstwo Sprawiedliwości, w kierunku Ambasady USA, pod Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii i z powrotem pod KPRM.
Czytaj też:
Nie chciał strajkować. Taksówkarze zaatakowali swojego kolegę
Po rozmowie z minister Emilewicz protest zawieszono, a obie strony zgodziły się negocjacje w środę w południe w RDS. – Podczas posiedzenia RDS poruszymy 3 najważniejsze kwestie: właściwe egzekwowanie prawa, pewność i bezpieczeństwo świadczonych usług, jednakowe standardy. Chcemy stworzyć Mapę Drogową- co i w jakim rytmie się wydarzy – mówiła Emilewicz. Ministerstwo miało też rozważyć możliwość czasowego wyłączenia aplikacji przewoźników takich jaki: Uber, Bolt, Opti Taxi, Moja, Numer One i Eko Taxi. Blokada miałaby trwać do momentu przyjęcia ustawy regulującej ich funkcjonowanie.
Dzisiaj jednak taksówkarze pomimo porozumienia z ministerstwem zaczęli znowu protestować. Kilkaset osób zebrało się pod siedzibą resortu na pl. Trzech Krzyży, domagając się natychmiastowego wyłączenia aplikacji takich jak Uber.
Jak komentował Jarosław Iglikowski, przewodniczący związku zawodowego taksówkarzy „Warszawski Taksówkarz”, dzisiejszy protest nie był planowany, ale „tłum uznał, że nie ma na co czekać”. – Psychologia tłumu, nie chcieliśmy tego robić. Jesteśmy zadowoleni z porozumienia, ale tłum uznał,że nie ma na co czekać – mówił Iglikowski.
Około godziny 17 strajkujący zawiesili protest i rozeszli się. Jutro w południe ruszają negocjacje w Radzie Dialogu Społecznego.