Powód napisania poradnika przetrwania jest oczywisty. Wojna toczy się za naszą wschodnią granicą i jesteśmy w nią wciągnięci. A co się stanie, gdy bomby zaczną wybuchać tuż koło nas, a nieprzyjaciel zaatakuje nasz dom, nasze miasta i wsie? Naturalnie, zaskoczenie w takich wypadkach jest nie do uniknięcia, ale możemy je zminimalizować, zwiększając tym samym nasze szanse na przetrwanie właśnie. I nie przesadzajmy z wiarą w znaczenie traktatów, sojuszy, w to, że nasz najlepszy ze światów zawsze będzie bezpieczny, wygodny, dostatni. Barack Obama mógł wprawdzie nie tak znów dawno snuć podobne kocopoły. Ale kto o zdrowych zmysłach jeszcze o tym pamięta?
Ukraińcy też nie myśleli, że wojska Putina zaatakują ich kraj, że rosyjscy agresorzy będą zabijać, gwałcić, rabować. Tu nie chodzi zresztą tylko o to, co się dzieje dzisiaj, i o Rosjan; jakby ktoś miał krótką pamięć, to Jacek Pałkiewicz przypomina o mieszkańcach Belgradu, którzy w 1999 r. mocno się zdziwili, gdy na ich głowy spadły bomby zrzucane z amerykańskich samolotów. Mamy myśli zaprzątnięte wojną, co zrozumiałe, choć nie trzeba gadać o niej bez potrzeby i bez umiaru, denerwując siebie i innych. Jedna z zasad Pałkiewicza sprowadza się do tego, by nie siedzieć godzinami przed komputerem, a zwłaszcza nie wdawać się w bezsensowne i niemające końca dyskusje internetowe.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.