– W Rosji powtarza się pewien mechanizm. Bardzo niedawno doszło do antyputinowskich demonstracji. Ich skala zaskoczyła zarówno samego prezydenta, jak i służby bezpieczeństwa. Teraz, po zamachu, stan zagrożenia terrorystycznego spowoduje zaostrzenie przepisów dotyczących zgromadzeń. (…) Za rok mamy w Rosji wybory prezydenckie, dlatego w interesie Kremla leży wykazanie, że tylko Putin gwarantuje stabilność i bezpieczeństwo w kraju – tłumaczył.
Pytany o nowe zarzuty dla rosyjskich kontrolerów lotu ze Smoleńska, Wybranowski stwierdził, że w tej sprawie Rosja nie udzieli Polsce żadnej pomocy prawnej. Jak tłumaczył, Rosjanom z wieży kontroli lotów zmieniono zarzuty z nieumyślnego na umyślne sprowadzenie katastrofy w ruchu powietrznym, której konsekwencją była śmierć wielu osób. – Generalnie cenię sobie prace zespołu kierowanego przez Marka Pasionka, natomiast co do zmiany tych zarzutów chciałbym usłyszeć więcej szczegółów – zaznaczył.
Czytaj też:
Pasionek: Zarzuty umyślnego spowodowania katastrofy dla rosyjskich kontrolerów w Smoleńsku
Dziennikarz "Do Rzeczy" mówił, że czym innym jest śledztwo prowadzone przez prokuraturę, a czym innym podkomisja powołana przez szefa MON Antoniego Macierewicza, na czele której stoi dr Wacław Berczyński. – Ta komisja nie zrobiła nic i nie potrafiła odpowiedzieć na żadne pytania. To, że prokuratura postawiła zarzuty umyślnego sprowadzenie katastrofy nie oznacza, że w Smoleńsku doszło do zamachu – dodał.
Czytaj też:
Jest odpowiedź Kremla ws. zarzutów dla rosyjskich kontrolerów lotu