Paweł Lisicki: – Być może córka leśnika, tak jak redaktor Passent, uznała, że minister Błaszczak świetnie sobie radzi i napisała do niego miłosny wiersz, który postanowiła przekazać za pośrednictwem ministra Szyszki (śmiech).
Tomasz Skory, dziennikarz RMF FM: – Szacunek nie pozwala mi się śmiać z tego, co pan mówi, natomiast każe mi zapytać, czy pan wierzy w takie brednie?
Lisicki: – Ale jakie brednie? Skąd pan wie, co tam jest?
Skory: – Nie wiem. Ale czy sądzi pan, że ministrowie rządu przekazują sobie laurki i listy miłosne od zaprzyjaźnionych córek leśników?
Wojciech Maziarski (Gazeta Wyborcza): – Minister Błaszczak w momencie, kiedy to pismo zostało mu przekazane, też nie wiedział, co w nim jest. Natomiast już się przestraszył, że jest kamera. Gdyby jej nie było, to zapewne by ten list wziął.
Lisicki: – To rozumowanie można odwrócić: przestraszył się dlatego, ponieważ wiedział, że nawet z najgłubszej rzeczy można zrobić rzecz wielką.
We wtorek przed posiedzeniem rządu tajemnicze zdarzenie zarejestrowała kamera Polsatu. Do szefa MSWiA podszedł minister środowiska Jan Szyszko i wręczył Mariuszowi Błaszczakowi kopertę mówiąc, że to od "córki leśniczego". Natychmiast pojawiły się podejrzenia, że Szyszko próbował załatwić komuś pracę. MSWiA wyjaśniło, że Błaszczak kopertę zwrócił.
"Córka leśniczego", czyli PiS może mniej. Zobacz komentarz Łukasza Warzechy: