Łukasz Grabarczyk to znany neurochirurg, który zasłynął m.in. dzięki swoim relacjom z Ukrainy. Lekarz twierdził, że wykonywał tam trudne operacje i pomagał ofiarom inwazji rosyjskiej. W 2023 r. za swoje zaangażowanie odebrał nagrodę „Najlepszy z Najlepszych” w kategorii „Osobowość”, przyznawaną przez marszałka województwa warmińsko-mazurskiego. Niedawno Grabarczyk stał się bohaterem głośnego tekstu "Wirtualnej Polski". Szymon Jadczak, Dariusz Faron i Tatiana Kolesnychenko twierdzili w nim m.in., że w toku swojego śledztwa dotarli do osób, które podważyły wersję wydarzeń lekarza.
Podwójne życie?
W artykule sporo miejsca poświęcono też sferze prywatnej Łukasza Grabarczyka. Dziennikarze dotarli do żony lekarza, z którą właśnie się rozwodzi, oraz do jego byłej partnerki, Katarzyny Górniak z TVN-u. Kobiety miały się dowiedzieć o swoim istnieniu przez przypadek.
Katarzyna Górniak w rozmowie z dziennikarzami zdradziła, że jej związek z Łukaszem Grabarczykiem rozpoczął się w 2018 r. Mieli się poznać dzięki temu, że reporterka TVN przygotowywała materiał o znanym neurochirurgu. – Łukasz mówił, że jest rozwiedziony. Z czasem pojawił się temat dziecka. Leczenie rozpoczęło się w kwietniu 2021. To była półroczne leczenie hormonalne. Później rozpoczęliśmy procedurę in vitro. Grabarczyk chodził ze mną na wizyty, żartował z lekarzem, osobiście podpisywał wszelką dokumentację i oświadczenie, że jest ze mną w związku – powiedziała Górniak.
Zdaniem dziennikarzy, w tym samym czasie Łukasz Grabarczyk miał przechodzić podobne procedury ze swoją żoną, Katarzyną Grabarczyk. Prawda miała wyjść na jaw w 2023 r. po tym, gdy żona Grabarczyka odczytała maila od kliniki do jej męża, w którym opisany był przebieg leczenia Katarzyny Górniak. W efekcie kobiety skontaktowały się ze sobą, aby wymienić się informacjami. Katarzyna Grabarczyk wniosła pozew o rozwód, zaś dziennikarka TVN również odeszła od swojego partnera.
Grabarczyk: Padłem ofiarą szantażu
Po publikacji tekstu Łukasz Grabarczyk wydał oświadczenie. Jego adwokat przekonywał w nim, że jego klient padł ofiarą "skrupulatnie zaplanowanego i realizowanego szantażu". Choć nie ujawnił wprost, kto miałby za nim stać, zasugerował, że odpowiedź kryje się w tekście. "Publikacja wpisuje się w to czego się spodziewaliśmy, czyli materializacji kierowanych od kilku miesięcy bezprawnych gróźb. Tak po ludzku szkoda tylko, że następuje to w formie szkalującego artykułu, który powinien być obiektywni, a autorzy winni zachować umiar w ingerencje prywatne sfery życia człowieka, nie będącego osobą publiczną/celebrytą. Od kilku miesięcy Pan doktor Łukasz Grabarczyk w kontekście trwającego procesu rozwodowego, jest ofiarą skrupulatnie zaplanowanego i realizowanego szantażu. Jakie osoby są w to zaangażowane? Tego niestety z uwagi na tajemnicę postępowania przygotowawczego zdradzić nie mogę, ale wypowiedzi sprawców wielokrotnie są przywoływane w treści tejże publikacji, więc z pewnością dla uważnego czytelnika nie będzie zagadką, z kim mamy do czynienia. Potwierdzam, że mój klient kilkanaście dni temu zdecydował się złożyć w prokuraturze stosowne zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia na jego szkodę przestępstw, m.in. z art. 191 §1 kodeksu karnego. Polegało to na kierowaniu wobec pokrzywdzonego i innych osób gróźb bezprawnych w celu zmuszenia do określonego zachowania, w tym wypadku po prostu zapłaty pieniędzy i przekazania nieruchomości. Do zawiadomienia dołączone zostały bardzo mocne dowody, które będą analizowane w toku śledztwa. Jesteśmy spokojni o jego wynik, przy czym mogę zapewnić, że dodatkowo krzywdzące i nieprawdziwe informacje zawarte w artykule również spotkają się z właściwą reakcją prawną" – czytamy w oświadczeniu, które pojawiło się na Instagramie Łukasza Grabarczyka.
Dobski: Jadczak wyszedł z roli
Co ciekawe, nowe informacje w sprawie ujawnił na portalu X dziennikarz Telewizji Republika Marcin Dobski. "Kulisy tekstu Jadczaka" – opatrzył komentarzem wpis z 16 grudnia. "Mam dosyć wychodzenia z roli przez Jadczaka, który zachowuje się jakby był stroną sporu, a nie autorem tekstu. Zastrasza ludzi, jest napastliwy, próbuje paraliżować osoby i organizacje. Skoro nie rozumie, to będzie odpłacone pięknym za nadobne. I tak nie mam co robić w święta" – napisał dosyć enigmatycznie Dobski dzień później, 17 grudnia.
W kolejnym wpisie dziennikarz zamieścił fragment skargi Łukasza Grabarczyka do Rady Etyki Mediów na Szymona Jadczaka. "Wnoszę o zajęcie przez Radę stanowiska w tej sprawie poprzez stwierdzenie, że Szymon Jadczak naruszył podstawowe zasady etyki dziennikarskiej, obiektywizmu, uczciwości oraz iż jego działanie służyło interesom prywatnym – jego oraz osób z nim związanych" – możemy przeczytać w piśmie. "Metodami Jadczaka zajmiemy się w wolnej chwili. A jest czym" – skomentował to Dobski.