– Jestem niewierzący. Kościół na moje życie tak naprawdę nie ma wpływu. Nie byłem też molestowany. Prywatnie jestem za tym, żeby konkordat został rozwiązany i wyprowadzeniem Kościoła ze szkół – powiedział Smarzowski.
Dodał, że Kościół jest finansowany także z jego podatków i to jest kwestia, która go "uwiera".
– Na świecie w żadnym z krajów Kościół sam z siebie się nie oczyścił. Zawsze musiało pomóc państwo i instytucje świeckie. U nas droga do tego jest jeszcze daleka – stwierdził reżyser "Kleru".
Smarzowski oświadczył, że przy filmie pracowali konsultanci, którzy mówili: "to jest nieprawdziwe, tu wymyślacie, tu możecie tak". Jego zdaniem "Kler" nie dotyka spraw związanych z wiarą. Reżyser był również pytany, dlaczego film był kręcony w Czechach i czy żadnej sceny nie udało się nagrać w polskim Kościele.
– Nikt by nam nie dał zgody, nie wpuściłby ekipy filmowej do polskiego kościoła. Również z powodów czysto technicznych. W Polsce w kościołach jest średnio pięć mszy dziennie. W Czechach jest jedna w tygodniu. W związku z tym, gdy kręciliśmy, nawet lamp nie musieliśmy wyciągać z budynku – stwierdził.
Czytaj też:
Ks. Isakowicz-Zaleski: „Kler” to propagandowa agitka, Smarzowski krzywdzi wielu ludzi