Komu służy mit o bogactwie ZAiKS-u? Polemika

Komu służy mit o bogactwie ZAiKS-u? Polemika

Dodano: 
ZAiKS w PRL
ZAiKS w PRL 
Anna Klimczak | Nie pierwszy raz czytamy clickbaitowe nagłówki i teksty alarmujące opinię publiczną, że ZAiKS jest nieprzyzwoicie bogatym monopolistą, który odbiera pieniądze biednym przedsiębiorcom i wcale nie wypłaca ich autorom, tylko skandalicznie wysoko opłaca pracowników i dzieli fortunę między wąskie grono ustosunkowanych członków zarządu, a przede wszystkim, niczym komiksowy Sknerus, magazynuje ogromne sumy. W tle zawsze pojawia się temat opłaty reprograficznej. Czy to przypadek?

Serię publikacji szkalujących ZAiKS zainicjował w 2014 roku Michał Kanownik, prezes Związku Cyfrowa Polska, dawnej ZIPSEE (związek branżowy zrzeszający producentów i importerów sprzętu elektronicznego) – koordynator akcji "Nie Płacę Za Pałace" obliczonej na zablokowanie systemu rekompensaty reprograficznej dla twórców, artystów i wydawców. Od tego czasu ZAiKS z mniejszą lub większą intensywnością jest atakowany przy użyciu powtarzanych w kółko kłamliwych argumentów, do których już wiele razy się odnosiliśmy. Teraz ataki te są nasilone, ponieważ rząd planuje przyznać najuboższym artystom zabezpieczanie socjalne i zaktualizować system rekompensaty reprograficznej.

I tak, 21 lipca 2021 DoRzeczy.pl opublikowało tekst autorstwa Roberta Wyrostkiewicza zatytułowany wymownie „ZAiKS. Najbogatsza organizacja w Polsce?”. Pod artykułem zamieszczono adnotację, że wyraża on poglądy autora i nie musi być tożsamy ze stanowiskiem redakcji. Cieszy nas to, ponieważ istotnie redakcja pisma w innych publikacjach wielokrotnie wyrażała zrozumienie dla rządowych planów wobec artystów zawodowych, a także dla rekompensaty reprograficznej.

Zacznijmy więc, jeszcze raz, od wyjaśnienia kilku podstawowych kwestii.

ZAiKS jest organizacją zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. Takie organizacje działają na całym świecie według takich samych reguł, a ich działalność podlega regularnej kontroli, szczególnie drobiazgowej w Unii Europejskiej. Dzięki organizacjom zbiorowego zarządzania twórcy mogą zarabiać na swojej twórczości (np. na piosenkach emitowanych w radiu), a instytucje, firmy czy osoby wykorzystujące twórczość w swojej działalności mogą to robić łatwo i legalnie. Bez wsparcia organizacji zbiorowego zarządzania jest to praktycznie niewykonalne. ZAiKS udziela w imieniu twórcy zgody na korzystanie z utworów (czyli udziela licencji), pobiera wynagrodzenia autorskie od firm, instytucji i osób, które wykorzystują twórczość w swojej działalności, a zebrane w ten sposób wynagrodzenia autorskie zwane tantiemami odpowiednio dzieli i wypłaca twórcom. Proces poboru i podziału tantiem trwa, ponieważ pieniądze muszą trafić do konkretnego uprawnionego.

Pieniądze znajdujące się na kontach ZAiKS-u nie należą do Stowarzyszenia, tylko do uprawnionych (twórców, spadkobierców, wydawców). Działanie ZAiKS-u można zatem porównać z działalnością banku: pieniądze klientów, które są na koncie bankowym, nie należą do banku, ale wykazywane są w jego bilansie. Podobnie jest w ZAiKS-ie: zawsze na kontach autorów jest pewna kwota tantiem oczekujących na wypłacenie, podczas gdy każdego dnia inkasowane są kolejne wynagrodzenia autorskie. Stad może powstać wrażenie ogromnej sumy rzędu kilkuset milionów złotych, która jednak w żadnym wypadku nie należy do ZAiKS-u, tylko jest w trakcie podziału i wypłaty. Cykle repartycyjne (okres potrzebny od zainkasowania tantiem do ich wypłacenia) przeprowadzane z należytą starannością trwają określony czas, a niektóre podziały wynagrodzeń autorskich muszą odbyć się po zamknięciu roku kalendarzowego.

Odsetki od zainkasowanych tantiem muszą być doliczane w całości do wynagrodzeń autorskich i władze ZAiKS-u nie mogą przeznaczyć ich na inne cele. Działalność pomocowa Stowarzyszenia jest realizowana tylko w ramach środków, które albo w ogóle nie mogą być podzielone, bo brak do nich koniecznej dokumentacji podziałowej, albo z kwot przedawnionych, czyli takich po które uprawnieni nie zgłosili się przez co najmniej 6 lat, a przede wszystkim z dobrowolnych potrąceń od zainkasowanych wynagrodzeń autorskich na fundusz społeczny.

ZAiKS jest największą w Polsce organizacją zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. Ma ponad 100 lat doświadczenia, wiedzę i narzędzia. Co roku przekazuje twórcom kilkaset milionów złotych należnych im wynagrodzeń. Licencjonuje ponad 70 mln utworów polskich i zagranicznych. Reprezentuje w Polsce ponad 3,5 mln zagranicznych twórców i wydawców muzycznych oraz ponad 19 tys. polskich autorów, spadkobierców oraz wydawców. Co piąty polski twórca reprezentowany przez ZAiKS ma mniej niż 35 lat. W 2020 roku twórcy zarejestrowali w ZAiKS-ie ponad 35 tys. nowych polskich utworów. ZAiKS zrzesza kompozytorów, autorów tekstów, scenarzystów, dramatopisarzy, tłumaczy, plastyków, choreografów oraz twórców innych dziedzin sztuki, a także wydawców muzycznych. Jako stowarzyszenie prowadzi szeroką działalność socjalną na rzecz swoich członków (między innymi wypłaca zapomogi dla autorów w trudnej sytuacji życiowej i zaliczki na poczet przyszłych tantiem, co w dobie pandemii okazało się szczególnie istotne). Jest też jednym z największych w Polsce mecenasów kultury poprzez fundowane stypendia twórcze i dotacje na realizację wydarzeń kulturalnych.

ZAiKS jest systematycznie kontrolowany przez MKDNiS, organy skarbowe, ZUS, CISAC (międzynarodową organizację zrzeszającą organizacje zbiorowego zarządzania z całego świata, która dba o przestrzeganie standardów zawodowych), a także przez biegłego rewidenta. Rokrocznie przechodzi te kontrole pozytywnie. Budynki i grunty należące do Stowarzyszenia to biura dyrekcji generalnej i dyrekcji okręgowych ZAiKS-u oraz Domy Pracy Twórczej, gdzie autorki i autorzy mogą pracować i odpoczywać, co bardzo sobie cenią. ZAiKS jest stowarzyszeniem zarządzanym kolektywnie i demokratycznie, a twórcom wybranym do władz i biorącym udział w pracach organów Stowarzyszenia przysługuje zwrot kosztów (zamiast wynagrodzenia), czego nie należy mylić ze zwrotem kosztów transportu – jak to zrobił Robert Wyrostkiewicz licząc na wywołanie sensacji. Roberta Wyrostkiewicza oburza to, co w cywilizowanym świecie jest standardem funkcjonowania takich organizacji. Podobnie jak w innych organizacjach zbiorowego zarządzania w Europie, koszty działania ZAiKS-u wynoszą ok. 16-17 proc. (które są naliczane nie od pobranych kwot, tylko od kwot przekazanych na konta twórców), a zarobki inspektorów terenowych mają charakter prowizyjny. Na stronie internetowej ZAiKS-u nie było sprawozdania za rok 2019, gdyż sprawozdanie musi być zatwierdzone przez Zebranie Delegatów, a to nie mogło się odbyć w czasie pandemii. Oczywiście MKDNiS otrzymało sprawozdanie w terminie i jak dotąd nie zgłosiło żadnych pytań czy uwag.

Uprzedzając potencjalne pytania wyjaśnijmy jeszcze, że to nie ZAiKS określa wysokość tantiem, tylko Komisja Prawa Autorskiego, a w jej skład wchodzi 10 arbitrów z organizacji zbiorowego zarządzania oraz stowarzyszeń zrzeszających twórców, artystów wykonawców, wydawców i producentów oraz 10 arbitrów organizacji zrzeszających podmioty korzystające z utworów lub przedmiotów praw pokrewnych oraz organizacji radiowych i telewizyjnych. Czyli to twórcy i użytkownicy twórczości wspólnie, w drodze porozumienia ustalają wysokość wynagrodzeń autorskich za korzystanie z utworów.

Jaki jest polityczny wymiar tekstu Roberta Wyrostkiewicza? Potępia on nie tylko ZAiKS, ale również planowane przez Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu zaktualizowanie rekompensaty reprograficznej. Bezrefleksyjnie i bez sprawdzenia łatwo dostępnych każdemu informacji powiela zmanipulowane argumenty przeciwników nowelizacji opłaty – firm importujących i dystrybuujących elektronikę. Twórcy nie proponują 6 proc. opłaty. W ostatnich dniach głośno było w mediach o apelu środowisk artystycznych, których przedstawiciele wyraźnie podkreślali, że chodzi o minimalną 1 proc. opłatę od smartfona (co daje 10 zł na kulturę przy zakupie telefonu za 1000 zł – bo tyle średnio Polacy wydają na nowy telefon).

Robert Wyrostkiewicz wykpiwa przewidywania, które mówią, że po poszerzeniu opłaty ceny elektroniki nie wzrosną. Tymczasem w innych krajach ceny nie rosły w wyniku wprowadzenia opłaty. W Polsce straszenie podwyżkami jest rytualnym elementem towarzyszącym każdej zmianie cywilizacyjnej. Producenci AGD straszyli podwyżkami w wyniku tzw. ustawy o elektrośmieciach, a platformy podwyżkami, które miała spowodować opłata od serwisów streamingowych. Nie trzeba dodawać, że ani sprzęty RTV AGD, ani abonamenty Netflixa czy HBO nie podrożały.

Anna Klimczak
Rzeczniczka prasowa
Stowarzyszenie Autorów ZAiKS

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także