Kowidki international, czyli światełko w ciemności?

Kowidki international, czyli światełko w ciemności?

Dodano: 
Okno w ciemności. Zdjęcie ilustracyjne
Okno w ciemności. Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay
Dzień 538, wpis nr 527 II Jak kiedyś pojechałem do Australii to tak mi się spodobała, że myślałem o niej jako końcowej zatoce na dłuższą emeryturę.

Fajny klimat, wyluzowani ludzie, taki odcień jeszcze starego brytyjskiego porządku, innego niż obecny progresywizm Zachodu. Ale bym się wkopał. Jak patrzę teraz na nich to aż mi się słabo robi, że mógłbym znowu znaleźć się w systemie totalitarnym. Nie wiem jakie tam siły drzemały ale wyskoczyły za kowida jak Filip z konopii. Właśnie wprowadzono tam godzinę policyjną od 21.00 do 5 rano. Ja się ciągle zastanawiam jak godzina policyjna może zahamować transmisję wirusa. Że co, że pójdziesz do znajomych na kolację? Przecież możesz pójść i na 16.00 i też się pozakażać. Canberra wprowadziła ostry lockdown, Melbourne przedłuża stan obostrzeń, zaś w Sydney „no jab – no job”, czyli „bez szczypnięcia nie masz zajęcia”.

W telewizji pan premier stanu Wiktoria tłumaczy, że w trakcie picia płynów trzeba mieć nałożoną maskę. Nie tłumaczy tylko jak to zrobić. Może by pokazał dla przykładu? Ale nie ma do śmichu, bo władze już przygotowują się do adaptacji chińskiego systemu monitorowania każdego, również z punktami za poprawne zachowanie. Coraz częściej dochodzi tam do zamieszek. Lud się broni przed taką galopadą odbierania wolności. Ciekaw jestem losów tego starcia, z bądź co bądź, dość potulnym i ufnym we władzę społeczeństwem. Za to Holandia znosi swoje obostrzenia, nie oglądając się na kolejne fale i delty.

Szczepienia mają coraz mniejszy sens. Zbadano ich skuteczność w porównaniu z grupą placebo. Po 22.000 osób w każdej z grup. Ilość zgonów podobna, na kowida zmarła u zaszczepionych jedna osoba, u niezaszczepionych dwie, za to u szczepionych 4 zeszło na zatrzymanie akcji serca a u nieszczepionych zmarła z tego powodu jedna osoba. A więc nie bardzo wiadomo – po co się szczepić.

W USA afera z synem prezydenta Bidena. Wyszły jakieś sekstaśmy z Rosji, z udziałem jego i jakiejś prostytutki. Taśmy są tego rodzaju, że aby obejrzeć z nich filmik trzeba zadeklarować pełnoletniość. Nagrania świeże, bo jeszcze z 2019 roku. To, że syn prezydenta tam sobie baraszkuje i wącha to i owo to nic, najciekawsze są rozmowy z panną. Dowiadujemy się, że podczas pohulanki w Las Vegas Hunterowi urwał się film, zginął mu – trzeci w jego karierze – komputer, gdzie, jak twierdzi, miał sporo filmów z uprawiania przez siebie seksu. Wiemy, że syn Bidena zajmował się korupcjogennymi transakcjami i nie wiadomo co tam jeszcze było. Tak jak nie wiadomo, w czyje ręce trafiły te filmy. Młody Hunter obstawia, że to… Rosjanie. I pomyśleć, że przez całą kadencję Trumpa toczyło się śledztwo w sprawie jego kremlowskich koneksji, podczas gdy syn i tata, przyszły prezydent, kręcili lody z Rosjanami, zaś młodzieniec dał się nagrać na zabawach z prostytutką i opowieściach za co i kto może go szantażować.

Morale amerykańskiej armii upadło dokumentnie. Baza wojskowa Anacostia Bolling w Waszyngtonie została zamknięta z powodu ataku nieznanego osobnika na obiekt. Okazało się, że był to jakiś gościu uzbrojony w torbę od Gucciego i z tego powodu wojsko zwiało. Od kiedy dowiedziałem się, że jednostek wojskowych i magazynów bronią prywatne firmy ochroniarskie, to już myślałem, że niewiele mnie w tym temacie zdziwi. A tu taka niespodzianka, taka niespodzianka…

A właśnie doszliśmy do granic absurdu. Amerykańskie media społecznościowe nie lubią bardziej byłego prezydenta Trumpa niż talibów. Rzecznik prasowy tychże ma porządne konto na twitterze, talib sobie hula i ćwierka, podczas gdy Trump sobie tylko może popatrzeć. Widać jakie treści są uważane za toksyczne. Już taliby są lepsze niż gościu, który może przejąć władzę, a którego banowaliśmy już jak był prezydentem. I kto tu rządzi? Wiadomo – nowe media i… talibowie. Bo ci ostatnio zostali przez Biały Dom zaproszeni do udziału w społeczności międzynarodowej. Z pewnością skorzystają. Zobaczyć wpuszczanie lisa do kurnika przez kury – bezcenne. Za resztę zapłacisz kartą.

Prezydenci nie mają lekko. Szykuje się wywalenie prezydenta Argentyny. W sumie za błahostkę, bo Alberto Fernandez w czasie ostrego lockdownu, który sam wprowadził zorganizował wielkie przyjęcie dla swojej partnerki. Świat już schodzi na psy skoro polityk ma stracić stanowisko, za to, że co innego mówił, a co innego robił.

Gdy na świecie rozpętała się burza z okazji gnębienia tvn-owskiego kapitału, w polskich mediach jakoś było wyjątkowo cicho ze strony niemieckiej. Teraz się wydało. Berlin po prostu jest ciszej nad trumną własnych mediów. My to jednak mamy pecha: kiedy świat utyskuje nad naszym spychaniem kapitału nie naszego do 49%, Niemcy właśnie wprowadzają ustawę, żeby swoje śmieszne procenciki zezwolenia na obcy kapitał w niemieckich mediach sprowadzić do 10%. Nie dla psa kiełbasa, nie dla Polaków media.

Francuzi coraz bardziej mi imponują. To, że zasuwają tam codziennie w większości miast wielotysięczne manifestacje przeciwko obostrzaczom, to taki truizm jak to, że media tego nie pokazują. Ale od czasu, kiedy przeciwko Francuzom uwielbiającym posiedzieć w restauracji wystawiono szczepionkowe bariery naród wziął się na sposób, w dodatku popierany przez restauratorów. Francuzi przychodzą pod knajpy z własnymi stolikami, stawiają metr od restauracyjnych stolików i konsumują bez paszportów. Nie ma na nich rady. Ciekawe jak by to było u nas? Chyba by się to odbywało na murkach pod bramą.

Arnold Terminator dostał bombę zwrotną. W świecie, gdzie niezaszczepieni ponoszą kary, karma wróciła. Producent odżywek dla sportowców REDCON1 zerwał z nim współpracę za to, że aktor zaangażował się w promocję szczepionek. Nie wiem z jaką firmą współpracuje np. Pazura, bo zdaje mi się, że tu u nas działa odwrotnie i za foliarstwo można stracić kontrakty. Żyjemy jednak w innych światach.

Magia szczepień jednak działa, ale chyba wyłącznie dla zasady. Serb Panta Petrović, który żyje od 20 lat w jaskini zszedł do miasta i dowiedział się, że jest pandemia. I się oczywiście zaszczepił. Nie wiem na czym polega jego odpowiedzialność za życie innych w samotni, ale frapuje mnie jedno. A gdyby tak nie zszedł. Nie wiedziałby, że jest pandemia. Ciekawe, że może gdzieś na świecie żyją tacy Panty, które nie wiedzą, że mamy kataklizm. Człowiek by sobie z takim pogadał, by sobie przypomnieć jak to kiedyś było za normalności. Bo w nasze opowieści jak teraz jest, przecież by nikt taki nie uwierzył.

U Niemców poważny skandal z tożsamością narodową w tle. Rząd Niemiec sprowadził samolotem z Afganistanu 22.500 litrów piwa i wina. Opinia publiczna, jest coś takiego w Niemczech, jest oburzona, bo alko się dało wywieźć, a wielu afgańskich współpracowników zostało na płycie wiadomego lotniska. No cóż, priorytety, to priorytety. Ciekawe jak tam u nas było z siwuchą? Chyba się jednak wszyscy zabrali na pokład. I ludzie, i alko.

Też uwielbiacie te kawały o głupich Polakach i ilu ich trzeba by odkręcić żarówkę? Ja to uwielbiam, szczególnie ze strony naszych zachodnich przyjaciół. Radzę dla rozpogodzenia ducha obejrzeć filmik jak oddział policji niemieckiej usuwa z ulicy wielką szpulę do kabli. Niezapomniane. A właściwie nie do odzobaczenia.

Na zakończenie jak zwykle cytacik. Mikizone przeprowadza logiczny wywód: „Szczepieni trzema dawkami boją się szczepionych dwoma dawkami, ci boją się szczepionych jedną dawką, a ci boją się niezaszczepionych. Niezaszczepieni nie boją się nikogo, więc kurde, kto tu jest pierd…nięty ???”

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na blogu „Dziennik zarazy”.

Czytaj też:
Kowidki polskie, czyli autobus z napisem: "koniec wycieczki"?
Czytaj też:
Co z gospodarką? Sanitaryzm zdecyduje

Źródło: dziennikzarazy.pl
Czytaj także