Komorowski: Potwierdza się to, o czym mówiła opozycja

Komorowski: Potwierdza się to, o czym mówiła opozycja

Dodano: 
Bronisław Komorowski
Bronisław Komorowski Źródło:PAP / Marcin Gadomski
Były prezydent przekonuje, że rozwiązanie kryzysu na granicy polsko-białoruskiej jest możliwe tylko dzięki współpracy w ramach NATO i Unii Europejskiej.

W poniedziałek ok. godziny 16.00 doszło do kolejnej próby siłowego przekroczenia granicy z Białorusią. Konflikt hybrydowy z reżimem Aleksandra Łukaszenki wszedł w ostrą fazę 8 listopada, kiedy to miała miejsce najpoważniejsza, jak dotąd, próba siłowego przekroczenia polskiej granicy.

Białoruscy funkcjonariusze wyposażają migrantów w sprzęt (w tym gazy bojowe) i nakłaniają do atakowania polskich umocnień na granicy. Żołnierze Wojska Polskiego oraz strażnicy graniczni odpierają większość ataków. Ci, którym udaje się przedostać na stronę polską, są szybko odnajdywani i odstawiani na granicę.

"Rząd zaczyna iść po rozum do głowy"

Sytuację na granicy z Białorusią komentował w poniedziałkowy wieczór Bronisław Komorowski. Zdaniem byłego prezydenta, rząd zaczyna zmieniać swoje podejście do sposobu rozwiązania kryzysu. Wskazał, że deeskalacja napięcia jest możliwa tylko w oparciu o współpracę w ramach międzynarodowych struktur.

– Potwierdza się więc to, o czym mówiliśmy wielokrotnie, o czym mówiła opozycja, że droga do rozwiązania problemu i kryzysu na granicy wiedzie przede wszystkim przez solidarność europejską i solidarność całego świata zachodniego, także w ramach struktur NATO – powiedział w TVN24.

– Mam nadzieję, że takie chwilowe jakby się wydawało, nawrócenie pana premiera Morawieckiego na europejskość jednak na trwale zakorzeni się w polskiej polityce – dodał były prezydent.

Komorowski wskazał także, że decyzja o dopuszczeniu dziennikarzy do wydarzeń na granicy jest słuszna. W poniedziałek rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o ochronie granicy państwowej i skierował go do Sejmu. W dokumencie zawarto m.in. nowe zasady przebywania przedstawicieli mediów na obszarze przygranicznym, który jest w tej chwili objęty stanem wyjątkowym.

– Rząd zaczyna iść po rozum do głowy. Dostrzegł, że wojnę medialną z Łukaszenką przegrywa. Między innymi dlatego, że po tamtej stronie są zapraszani dziennikarze, także świata zachodniego, a w Polsce nawet dziennikarze polscy nie mogą być przy samej granicy – ocenił Komorowski.

Kij i marchewka

Były polityk odniósł się także poniedziałkowej rozmowy kanclerz Niemiec Angeli Merkel z białoruskim przywódcą Aleksandrem Łukaszenką. Oboje politycy dyskutowali o sytuacji na polskiej granicy. Zdaniem wielu ekspertów, rozmowa niemieckiej polityk z białoruskim dyktatorem ponad głowami polskich polityków to zła wiadomość dla Polski.

Z kolei Komorowski uważa, że ta rozmowa może przynieść pozytywne skutki.

– Angela Merkel może, jestem pewien, że poprowadziła rozmowę [z Łukaszenką] na tej zasadzie, że z jednej strony pokazała kij, a z drugiej strony być może jakąś marchewkę – ocenił i dodał: "Tym kijem są dalsze sankcje i dalsze ograniczenia gospodarcze w stosunku do reżimu na Białorusi, a marchewką może być jakieś, powiedziałbym, zatrzymanie ew. karania, także w obszarze ważnym dla rozwoju gospodarczego i funkcjonowania gospodarki białoruskiej".

Czytaj też:
Komorowski: Wszystkie działania na granicy są spóźnione

Źródło: TVN24 / 300polityka
Czytaj także