Tzw. ustawa kompetencyjna nadaje prezydentowi wpływ na obsadę kluczowych stanowisk przypisanych Polsce w Unii Europejskiej. Kandydatów przedstawia rząd, ale ich akceptacja wymaga zgody głowy państwa.
Jednak politycy Koalicji Obywatelskiej uważają, że ustawa jest niekonstytucyjna.
Kolejny konflikt rządu z prezydentem
W poniedziałkowej audycji radia Tok FM sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Andrzej Szejna nie ukrywał, że obawia się, że może dojść do kolejnego konfliktu na linii rząd – prezydent Andrzej Duda. Problemem może okazać się powołanie unijnego komisarza. – Bardzo się boję, że rzeczywiście do takiego starcia może dojść – mówił polityk Lewicy.
– Mam dziwne wrażenie, że pan prezydent (...) za granicą zachowuje się jakby działał zgodnie z instrukcjami rządu. Jednak postępowanie Andrzeja Dudy ulega drastycznej zmianie, kiedy zaczyna prowadzić politykę wewnętrzną. Gdy wraca do Polski, to jak doktor Jekyll i pan Hyde przeistacza się, można powiedzieć, w wykonawcę polityki PiS – powiedział wiceszef MSZ.
Wiceminister: Pominiemy ustawę
Andrzej Szejna przekonywał, że konstytucja stanowi w artykule 146, że to rząd realizuje politykę zagraniczną. – Uprawnienia pana prezydenta są jasno wydrukowane w konstytucji (...) i on dobrze wie, że nie ma prawa ingerować w powoływanie czy rekomendowanie przez rząd kandydatów na poszczególne stanowiska – oznajmił.
Wiceminister spraw zagranicznych zapowiedział, że procedura wyboru unijnego komisarza zostanie przeprowadzona przez rząd Donalda Tuska bez udziału prezydenta. Zdaniem Szejny, ustawa, która zapewnia głowie państwa udział w mianowaniu delegatów do UE, jest niezgodna z prawem. – Po prostu tę ustawę pominiemy – oświadczył.
Czytaj też:
"Obrzydliwy przemysł pogardy". Europoseł PiS: To jest podobny klimat