Kotłowska: Kina służą jako pałka do bicia

Kotłowska: Kina służą jako pałka do bicia

Dodano: 
Joanna Kotłowska, prezes Polskiego Stowarzyszenia Nowe Kina
Joanna Kotłowska, prezes Polskiego Stowarzyszenia Nowe Kina Źródło: fot. Małgorzata Pstragowska
– Zakaz konsumpcji w kinach jest porównywany w niektórych komentarzach do zamykania lasów. Dla branży dodatkowo zakaz ten jest przejawem nierównego traktowania przedsiębiorców – mówi portalowi DoRzeczy.pl Joanna Kotłowska, prezes Polskiego Stowarzyszenia Nowe Kina.

DoRzeczy.pl: Jaka jest obecna kondycja branży kinowej? Jak wpłynęła na nią pandemia koronawirusa?

Joanna Kotłowska: Ostatni pełny rok przed pandemią, czyli 2019 był dla nas rekordowy. We wszystkich kinach w Polsce sprzedaliśmy 61 milionów biletów, co daje mniej więcej dwa bilety na osobę. Daleko nam jeszcze do zachodnich kultur, gdzie ten wskaźnik wynosi 3-3,5, ale na pewno jest to duży postęp. To, jak rozwijał się rynek kinowy, pokazuje również to, jak kino jest potrzebne. Mieliśmy filmy, które gromadziły dużą widownię, branża mogła inwestować, a polscy producenci mogli swobodnie myśleć o kolejnych filmach.

Podczas pandemii kina zamknięto jako pierwsze i to praktycznie z dnia na dzień. Jako jedna z niewielu branż zarządzaliśmy firmami bez przychodu przez wiele miesięcy, a przez wiele z bardzo niskimi przychodami, ale z wysokimi kosztami. Część rynku była pozbawiona pomocy publicznej. Duże podmioty korzystały z najniższych limitów, które były dostępne, a które szybko się wyczerpywały. W czerwcu-lipcu 2020 r. kina zostały otwarte, a gdy wszystko zaczęło odżywać, to przyszła kolejna fala i znowu nas zamknięto. Ostatnie otwarcie wyglądało już dużo lepiej. Zostaliśmy poinformowani z wyprzedzeniem, więc mogliśmy się do tego przystosować. Do tego otwierały się kina na świecie, a zwłaszcza w USA, które są niezwykle ważne, bo bez nich nie byłoby dużych produkcji.

Zwłaszcza, że premierę wielu najbardziej znanych filmów przesunięto na 2021 rok.

Dokładnie tak. Listopad i grudzień ub. roku były już bardzo dobre, w kolejce do premier czeka wiele tytułów, na które wszyscy czekamy. W tej chwili mamy dość wyśrubowane obostrzenia i to pomimo wielu pism do Ministerstwa Zdrowia, chociaż widać, że ludzie bardzo potrzebują wyjścia do kina.

Jakie dokładnie są to obostrzenia? Co sieci kinowe muszą spełniać?

Wpuszczamy 30 proc. widzów bez prośby o okazywanie tzw. paszportu covidowego. W tym limicie mogą się znajdować osoby zaszczepione lub nie, a powyżej tego progu zapraszamy na salę osoby, które mogą okazać swój certyfikat. To wszystko jest pod kontrolą sanepidu, który sprawdza nas regularnie. Mamy także szereg wymogów sanitarnych dot. dezynfekcji, a na salach obowiązuje zakaz konsumpcji przekąsek i napojów.

I chyba to wzbudza największe kontrowersje. Wielu ludzi pyta, czemu na sali kinowej nie można zjeść, ale w PKP, czy samolocie już tak.

Zakaz konsumpcji w kinach jest porównywany w niektórych komentarzach do zamykania lasów. Dla branży dodatkowo zakaz ten jest przejawem nierównego traktowania przedsiębiorców. Można zjeść w PKP, można w samolocie i można tam, gdzie jedzenie jest częścią oferty. Tak samo jest w przypadku kina, bo napoje i przekąski w kinie to nieodłączna część naszej oferty, ale i naszej kultury, rytuału rodzinnego wyjścia do kin. W większości przypadków niedaleko kin są foodcourty, czy restauracje, tam można jeść bez ograniczeń. W związku z tym argumenty, które przytacza Ministerstwo Zdrowia, według których np. w restauracjach można łatwiej sprawdzić maseczki, nie mają odzwierciedlenia w praktyce.

W kinach tak samo łatwo sprawdzić maseczki i tak samo, a może i łatwiej przekazać informację klientom o nakazie ich noszenia. W restauracji po zajęciu miejsc nikt nie ma masek na twarzach i chyba nikt z nas nie widział ludzi siedzących w restauracji w maseczkach. Po prostu je zdejmujemy przy posiłku. Za to to, co jest ważne w kinach, i z czego wynika niska zakażalność, to nasze zachowanie w kinie. Siadamy w wysokim fotelu, nie ruszamy się, zachowujemy dystans, nie rozmawiamy i patrzymy w tym samym kierunku. Zakaz konsumpcji na salach kinowych jest zatem kompletnie nieuzasadniony i niezrozumiały.

Padają też argumenty dot. „wietrzenia” kin, więc warto wyjaśnić, że kina mają nowoczesne systemy wymiany powietrza. Nie wiem, czy wymiana powietrza w pociągu i samolocie, czy w restauracjach jest tak efektywna, jak w kinie. Niemcy i Japończycy zrobili badania, z których wynika, że aerozole praktycznie nie mają szansy się rozprzestrzenić w kinach, a tylko niecałe 2 proc. ludzi zakaża się w kinach. Zauważyliśmy też, że kina służą jako pałka do bicia i mają być rodzajem kary. To często argumenty polityków prześcigających się w dyskusjach o pandemii. I ci politycy sami przyznają, że chodzi o wywarcie presji ws. szczepień. Niestety żaden z nich nie odpowiada na nasze uwagi, że kina są bezpieczne, że są potrzebne do normalnego życia w tych trudnych warunkach. Jesteśmy przedsiębiorcami, zatrudniamy ponad 10 tys. pracowników, których chcielibyśmy utrzymać, wyświetlamy kilkadziesiąt polskich filmów rocznie. Zapomina się o tym, że mamy młodzież, która jest po bardzo ciężkim roku. Dla nich to element normalności, oderwania się od nieprawdopodobnego stresu, który trwa już prawie dwa lata. Młodzi ludzie, dzieciaki potrzebują wyjść z domu, podobnie jak my wszyscy.

Wskazują na to dane frekwencyjne. Polacy są spragnieni kina i normalności.

Oczywiście. Kino jest elementem normalności, który poprawia nastrój. Bardzo ważne jest to, by rodzice mogli pójść z dzieckiem, kupić mu popcorn i być zadowolonym. Zwłaszcza, że czekają nas ciężkie miesiące. Kino bardzo często jest nagrodą dla dziecka w polskich rodzinach. Rzeczywiście, ludzie bardzo potrzebują kin w pandemii, wyjścia z domu w bezpiecznych warunkach, korzystania z miejsc, z których korzystaliśmy także przed pandemią. W pierwszych miesiącach środowisko filmowe obawiało się wyparcia kin np. przez platformy streamingowe, ale dziś widać, że to nieprawda. Duże filmy robione są dla kin, tam budują widownię, tam dają radość widzą i tam zarabiają największą część pieniędzy. W przeszłości wiele już było technologii, które miały zabić kino: TV, DVD, video, blue-ray, niektóre już przeszły do lamusa. W kinie nie chodzi wyłącznie o rozrywkę, ale także wspólne wyjście, o obejrzenie filmu w warunkach, jakich nie mamy w domu, o budowanie więzi z osobami, które siedzą w kinie obok nas. Kino nas jednoczy i uspakaja.

Wspomniała Pani o wymianie pism z Ministerstwem Zdrowia. Jak wyglądał i wygląda ten dialog? Resort uwzględniał Państwa głos?

Adresatem naszych wniosków są przede wszystkim trzy instytucje – Kancelaria Premiera, Ministerstwo Zdrowia oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Przede wszystkim podczas pandemii otrzymaliśmy dużo wsparcia od resortu kultury, ale większość decyzji podejmowana jest przez ekspertów sanitarnych. Ministerstwu Kultury zależy przecież, by instytucje kultury działały normalnie. Jeśli zaś chodzi o Ministerstwo Zdrowia, to otrzymujemy odpowiedzi, z którymi dyskutujemy. Z niewiadomych przyczyn nie możemy się doprosić, ani od Ministerstwa Zdrowia, ani od ekspertów z Kancelarii Premiera eksperckich podstaw decyzji dot. kin.

Mamy sytuację, w której w restauracjach można jeść, w kinach nie. Sposób kontrolowania zajętości miejsc jest lepszy w kinach. Prosimy o podanie danych, które wykażą, że jedzenie w kinach jest bardziej niebezpieczne od jedzenia w restauracjach. To się akurat prosto mierzy, bo są na to odpowiednie badania. Wskazują one, że kina są najbezpieczniejsze. Są także statystyki, gdzie ludzie się zakażają i one też wskazują, że kina są najbezpieczniejsze. Chcielibyśmy być traktowani na równi z innymi przedsiębiorstwami. Dzisiaj tak nie jest. Nie wiem, czy otrzymamy odpowiedzi na nasze pytania. Mamy nadzieję, że ktoś w KPRM ciepło pomyśli o kinach, spojrzy jeszcze raz na dane i pozwoli widzom w normalny sposób korzystać z kin.

Czego obecnie branża oczekuje od rządzących?

Liczymy na przeanalizowanie przedstawionych badań i poluzowanie obostrzeń. Badania i obliczenia wykonały instytucje, których prace w świecie eksperckim są niepodważalne. W Polsce z kolei żadnych badań nie robimy, więc skorzystajmy z tych, które zrobili inni. Biorąc pod uwagę, że w kinach jesteśmy bezpieczni, a kina są potrzebne, to chcielibyśmy oferować widzom pełną ofertą, a pracownikom stabilne warunki pracy. Kina są końcówką ekosystemu kultury i kinematografii, polscy producenci także muszą mieć stabilne perspektywy dla realizacji kolejnych filmów, to także praca dla ogromnej społeczności polskich twórców i wykonawców. Uważamy, że limity w kinach powinny wynosić przynajmniej 50 proc. plus osoby zaszczepione oraz postulujemy zniesienie zakazu konsumpcji na salach kinowych. To nie kina powodują wzrosty zakażeń.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także