Polska zaproponowała we wtorek wysłanie misji NATO na Ukrainę. Mówił o tym prezes PiS Jarosław Kaczyński, który razem z premierem Mateuszem Morawieckim i premierami Czech i Słowenii, udał się z wizytą do Kijowa.
– Myślę, że to była dobra propozycja. Zresztą widać, że przez te 24 godziny sytuacja humanitarna uległa pogorszeniu, te akty ludobójstwa postępują, więc społeczność międzynarodowa jest zobowiązana do działania – powiedział w TVN24 Jacek Czaputowicz, były minister spraw zagranicznych w rządzie PiS.
"Sojusz Północnoatlantycki prowadził takie misje"
Tłumaczył, że właściwą organizacją do przeprowadzenia tego rodzaju działań byłaby ONZ, która prowadzi wiele misji pokojowych. Jednak, jak dodał, mogłoby to okazać się niemożliwe, ponieważ sprzeciw zgłosiłaby zasiadająca w Radzie Bezpieczeństwa ONZ Rosja.
– W związku z tym, że jest to niemożliwe, mogłoby tutaj wejść w tę rolę NATO, Sojusz Północnoatlantycki, który prowadził takie misje bez akceptacji Rady Bezpieczeństwa – mówił Czaputowicz, powołując się m.in. na przykład Afganistanu.
NATO boi się wciągnięcia w wojnę?
Przyznał, że są obawy przed wciągnięciem NATO w konflikt, ale "powinniśmy rozmawiać". Tłumaczył, że nie interpretuje propozycji Kaczyńskiego jako wysyłania "bojowych jednostek amerykańskich", a jako "postawienie problemu postępującego ludobójstwa i odpowiedzialności społeczności międzynarodowej za tę sytuację humanitarną".
– Myślę, że te naciski powinny być czynione przede wszystkim na Rosję, aby zaprzestała tych aktów, także ze strony szerszej społeczności międzynarodowej - Indie, Chiny, bo państwa zachodnie mają tutaj wspólne stanowisko – ocenił.
– Nie możemy zaakceptować sytuacji, że nic nie da się zrobić, nikogo nie wyślemy i damy wolną rękę Rosji do niszczenia ludzi, cywilów – podkreślił Czaputowicz.
Czytaj też:
Kliczko do Kaczyńskiego: Nigdy tego nie zapomnimyCzytaj też:
Japonia alarmuje: Rosyjskie okręty płyną w stronę Europy