Co ukrywają polskie muzea
  • Agnieszka NiewińskaAutor:Agnieszka Niewińska

Co ukrywają polskie muzea

Dodano: 
W. Podkowiński, Nowy Świat w Warszawie w dzień letni. Obraz w Muzeum (pierwszy po prawej)
W. Podkowiński, Nowy Świat w Warszawie w dzień letni. Obraz w Muzeum (pierwszy po prawej) Źródło: Leszek Lubicki
Odzyskaniu zaginionego dzieła sztuki z zagranicy towarzyszy rozgłos. Ciszej jest o tych, które w czasie wojny zostały zagrabione prywatnym właścicielom i znajdują się w polskich muzeach. Spadkobierca wielkopolskiej rodziny po swoją własność na Zamek Królewski musiał posłać komornika.

Sierpniowy poniedziałek 2021 r. Warszawski komornik wraz z pełnomocnikiem spadkobiercy ostatniego ordynata na Czerniejewie-Radomicach oraz Łabiszynie przemierzają warszawski plac Zamkowy. Kierują się na dziedziniec Zamku Królewskiego, a z dziedzińca prosto do zamkowej administracji.

Idą z prawomocnym wyrokiem w ręku opatrzonym klauzulą wykonalności i z walizką przystosowaną do transportu dzieł sztuki. Bo o dzieło tu chodzi, a konkretnie – o portret Bolesława Chrobrego pędzla Jana Bogumiła Plerscha. Sąd Rejonowy w Warszawie nakazał zwrot obrazu jego prawowitemu właścicielowi – Leonowi Skórzewskiemu, synowi hrabiego Zygmunta Skórzewskiego, którego rodzina do wybuchu drugiej wojny światowej mieszkała w pałacach w Czerniejewie i Lubostroniu. Do Warszawy, a potem na Zamek obrazy Plerscha trafiły z rozgrabionych majątków Skórzewskich jako „dar ludu pracującego” dla tych, którzy podnosili stolicę z gruzów. Tyle że lud pracujący w darze dał coś, co do niego nie należało. Królewskim portretom dano numery inwentarzowe i przestrzeń w magazynie.

Komornik, mimo wyjątkowości miejsca, czyni swoją powinność. Ustala, że Chrobry jest na Zamku Królewskim. Poucza, że niewydanie obrazu będzie oznaczało dla dyrektora grzywnę. Król Bolesław wraca do prawowitego właściciela, ale to zaledwie wygrana bitwa, nie wojna. Należące do tego właściciela cztery inne dzieła z tej kolekcji nadal tkwią w zamkowych magazynach. Nie wspominając o setkach innych znajdujących się w polskich placówkach muzealnych.

20 tys. woluminów

Portret Bolesława Chrobrego wraz z innymi królewskimi portretami pędzla Plerscha przed wojną wisiał w pałacu rodziny Skórzewskich w Lubostroniu. Rezydowała tam Maria z Radziwiłłów Skórzewska, matka hrabiego Zygmunta Skórzewskiego i babka zmarłego w kwietniu tego roku w wieku 88 lat Leona Skórzewskiego, który zaangażował się w restytucję rodzinnych dóbr. – Mój ojciec, Leon, jako mały chłopiec zwykł odwiedzać w Lubostroniu swoją babkę. Z tamtych wizyt pozostało mu wspomnienie imponującej jadalni, w której wisiało wiele obrazów, w tym portrety królów Polski. W pamięć zapadł mu szczególnie obraz przedstawiający jego przodków Arnolda Skórzewskiego i jego brata Rajmunda Skórzewskiego. Wspominał, że jadalnię zdobiło ok. 40 dzieł sztuki – opowiada Thomas Skórzewski, syn Leona.

Będąc dzieckiem, Leon Skórzewski do Lubostronia (teren dzisiejszego województwa kujawsko-pomorskiego) przyjeżdżał – wraz z ojcem Zygmuntem, matką Leontyną z Radziwiłłów i dwiema starszymi siostrami – z rodowego pałacu w Czerniejewie (Wielkopolska). Zygmunt, jako najstarszy syn, odziedziczył ordynację czerniejewsko-radomicką po zmarłym tragicznie na polowaniu ojcu, ale w spadku po dalekim krewnym przypadła mu także ordynacja łabiszyńsko-lubostrońska. W efekcie w dwudziestoleciu międzywojennym był właścicielem największego majątku ziemskiego w całym województwie poznańskim (liczył on przeszło 18 tys. ha).

W obu pałacach Skórzewscy gromadzili dzieła sztuki i książki. Czerniejewska biblioteka w przededniu drugiej wojny światowej liczyła 20 tys. woluminów. Wszystko przepadło wraz z wybuchem wojny. Zygmunt Skórzewski, rotmistrz Wojska Polskiego, zasłużony podczas powstania wielkopolskiego, jeszcze w latach 20. przeszedł do rezerwy, ale chciał stanąć do walki w 16. Pułku Ułanów Wielkopolskich. Z racji wieku nie wcielono go do wojska. We wrześniu 1939 r. z żoną Leontyną ruszyli na wschód, do wołyńskiej Ołyki, gdzie u krewnych przebywały ich dzieci. Dalej do Lwowa, w góry niedaleko Kołymy, pieszo do Rumunii, a stamtąd do Francji, gdzie hrabia zaangażował się w działania polskiego rządu i armii poza granicami kraju.

Cały artykuł dostępny jest w 21/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także