Kurt odchodzi od zmysłów, bo jego profil śledzi zaledwie kilkanaście osób (a i to w porywach). W Mieście Aniołów na pewno trudniej się wybić niż w Odrzywole, w tym wypadku jednak niska oglądalność nie wynika z faktu, że oferta 22-latka tonie w morzu podobnych inicjatyw.
Kurt jest wcieleniem przeciętności z zadatkami na przegrywa jeszcze bardziej żałosnego niż jego stary – didżej bez fanów. Zdesperowany influencer wpada na pomysł transmitowania na żywo zabójstw, których dokonuje w nafaszerowanym kamerkami aucie. Ofiarom trudno współczuć, są bowiem jeszcze mniej sympatyczne od swego kata. Seryjny morderca królem streamingu i cesarzem mediów społecznościowych? To znak czasu, jeszcze niedawno podobne filmy kręcono o psychopatach, gotowych na wszystko, byle tylko pojawić się na telewizyjnych ekranach.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.