Tuzy polskiej publicystyki są ponad takimi banalnymi i przyziemnymi sprawami jak sierocińce, osoby wykluczone, czy niepełnosprawne dzieci. O tych ostatnich można co najwyżej napisać, gdy ich rodzice zaczną okupować Sejm. Ale przedtem i potem nie ma co tracić czasu.
Z krzywdą dzieci jest podobnie. O pedofilii pisze się wtedy, gdy sprawcą jest duchowny. Ale tylko katolicki. Gdy sprawcą jest nauczyciel – czy nauczycielka, jak ta spod Kalisza – sprawy nie ma. Wtedy to temat dla tabloidów, a nie medialnych sław.
Jednak dzięki niejakiej siostrze Bernadecie z Bytomia głos w sprawie sierocińców, ale tylko tych zakonnych, mogły zabrać najsłynniejsze polskie dziennikarki i dziennikarze. Owa siostra jest – wszystko na to wskazuje – osobą głupią i złą. Ale nie dlatego nasze gwiazdy i gwiazdeczki poświęcają jej swe cenne myśli. Nie dlatego, że to kobieta głupia i zła, lecz dlatego, że to zakonnica. Rzymsko-katolicka.
Żadna z tych gwiazdeczek nie pisała komentarzy, gdy rodzina zastępcza z Pucka zamordowała dwójkę malutkich dzieci, które znalazły się u niej tylko dlatego, że ich rodzice są biednymi ludźmi. Nikt nie napisał komentarza o państwowym domu dziecka w Zambrowie. A tam z „usług” nieletnich dziewcząt korzystali policjanci, urzędnicy, biznesmeni, lekarze, a personel „bidula” w najlepszym wypadku przez długi czas nie wiedział, co robią jego podopieczne.
Wystarczy wrzucić w internetową wyszukiwarkę zbitkę dom dziecka plus gwałt, przemoc, czy patologia, aby wyskoczył szereg doniesień dotyczących placówek państwowych, bynajmniej nie kościelnych. Łącznie z morderstwami popełnianymi przez jednych wychowanków na drugich. Tak jak we Wschowie i Fromborku. Wrocław, Wałbrzych, Kłobuck, Skopań – m.in. o przypadkach w tych miejscowościach donosiły media. Ale tylko na dalszych stronach, małymi notkami i bez gniewnych komentarzy. Kilka lat temu toczył się na Podkarpaciu proces przeciw dyrektorce państwowego sierocińca i jej podwładnym o tolerowanie sytuacji identycznej jak u siostry Bernadety. Czy ktoś pamięta szum wokół tej sprawy? Nie, bo go nie było. Gwiazdy publicystyki tym się nie interesowały. Bo personel był świecki, a sierociniec państwowy.
W sumie dobrze, że ludzie mają większe oczekiwania wobec osób duchownych. To zupełnie naturalne, że im chcą bardziej ufać. Z tego powodu siostra Bernadeta – jeśli nie ma nic na jej obronę – powinna ponieść wszelkie kary świeckie i kościelne. Ale czy gwiazdy poświęcając swe komentarze sierocińcowi sióstr boromeuszek kierują się troską o dzieci? Czy tylko chcą znów dokopać „czarnemu”? Niech mnie ktoś przekona, że one naprawdę troszczą się o dzieci. Te z kościelnych sierocińców, i te z państwowych.