Pamiętam, gdy stolicą było miasto nad Renem – Bonn, więc skoro przyspieszył marsz ku federalizacji, to stolicą Niemiec może być równie dobrze Bruksela. Na drodze jednak stoi Polska.
Niemcy wiedzą, że bez uległego rządu w Warszawie pomysł federalizacji nie wypali. Stąd ten niekończący się katalog żądań, które Komisja Europejska wyciąga jak iluzjonista chusteczki z brustaszy. I choć wiem, że porównanie czegoś tak przytłaczającego jak owe „kamienie milowe” do lekkiej, jedwabnej poszetki jest nieco mylące, to jednak pozostanę przy tym, ponieważ Ursula von der Leyen i unijni komisarze na naszych oczach wycinają magiczne sztuczki jak najprawdziwsi prestidigitatorzy.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.