Ministerstwo Edukacji Narodowej zaprezentowało drugą część „Naszego elementarza”. Jak pan ocenia rządowy podręcznik dla pierwszoklasistów?
Skandalem jest już sam fakt, że w 25. rocznicę odzyskania wolności władze postanowiły wprowadzić do szkół rządowy podręcznik. W żadnym kraju europejskim – poza Rosją, Ukrainą, Białorusią czy konserwatywnymi Węgrami – nie obowiązuje jeden, narzucony ustawą, bezpłatny rządowy elementarz. Dlaczego? Dlatego, że pierwsze lata w szkole, tzw. edukacja elementarna, wymagają bardzo silnego sprzężenia zindywidualizowanej diagnozy rozwoju z pomocami dydaktycznymi, które pozwalają nauczycielowi na profesjonalne wprowadzanie w wiedzę, by optymalizować rozwój każdego dziecka.
Narzucenie ustawą jednego, rządowego podręcznika jest więc zakwestionowaniem suwerenności pracy pedagogicznej i naruszeniem Karty nauczyciela, która wyraźnie mówi, że to nauczyciel decyduje o tym, jakimi środkami dydaktycznymi posłuży się do pracy z uczniami. To kwestia jego profesjonalnej wolności. (…)