"Przecież to nie Rosja". Sikorski wytknął Olejnik błąd na wizji

"Przecież to nie Rosja". Sikorski wytknął Olejnik błąd na wizji

Dodano: 
Radosław Sikorski i Monika Olejnik
Radosław Sikorski i Monika Olejnik Źródło: TVN24
W czwartek gościem Moniki Olejnik w programie "Kropka nad i" był europoseł KO Radosław Sikorski. W pewnym momencie dziennikarka popełniła znaczący błąd.

Rozmowa dotyczyła wojny na Ukrainie. Olejnik zadała europosłowi źle sprecyzowane pytanie. Między prowadzącą a gościem wywiązała się dyskusja. – Czy według pana coś się zmieniło po tym, jak rakiety ukraińskie spadły na teren rosyjski? – zapytała gospodyni "Kropki nad i". –Na który teren rosyjski? – dopytywał były szef MSZ Radosław Sikorski. – No na teren rosyjski spadły rakiety – stwierdziła Olejnik.

Radosław Sikorski był wyraźnie zaskoczony. Eurodeputowany próbował dowiedzieć się, o jakim wydarzeniu mówi Monika Olejnik. Odparła jedynie, że chodzi jej o sytuację sprzed kilku dni. Sikorski nadal nie wiedział, o co chodzi.

– Chodzi mi o to, że Ukraińcy chcą mieć broń dalekiego zasięgu, nie dostają jej, tylko ma ona zasięg iluś tam kilometrów – tłumaczyła usilnie. Radosław Sikorski doprecyzował, że te rakiety mają zasięg około 80 kilometrów. – Chociaż był niedawno atak na bazę rosyjską w Melitopolu – dodał.

– No właśnie o tym mówię – rzuciła dziennikarka. – Pani redaktor, przecież to nie jest Rosja – podsumował dyskusję Sikorski. Melitopol to miasto na terenie południowo-wschodniej Ukrainy, leżące w obwodzie zaporoskim.

Sikorski do Olejnik: Zakładam, że wszyscy jesteśmy patriotami

W tej samej rozmowie Sikorski był pytany w jaki sposób Tomasz L. mógł znaleźć się w komisji (stacja TVN24 ujawniała, że Tomasz L. – zatrzymany w marcu przez ABW za szpiegostwo na rzecz Rosji – pracował w komisji likwidacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych). – Nie zakładam u ludzi złej woli. Zakładam, że wszyscy jesteśmy patriotami, że wszyscy staramy się działać dobrze na rzecz Polski. Nie obwiniam ludzi, którzy z nim pracowali, że robili to świadomie – tłumaczył.

Pytany przez Monikę Olejnik, czy jako konstytucyjny minister w ogóle nie czuje się odpowiedzialny za skład komisji, Sikorski odparł: "A jakby się okazało, że któryś z pani asystentów coś złego tutaj zrobił, to jakby się pani czuła?". – Czy myśli pani, że jak człowiek zostaje ministrem konstytucyjnym, to ma laser, który jest w stanie zajrzeć w ludzką duszę?" – pytał.

"Niech oni się tłumaczą, skąd go wzięli"

Dopytywany, czy w ogóle znał Tomasza L., polityk odpowiedział: "Nie kojarzę gościa kompletnie". – To był człowiek z kręgu ministra Sasina, jak powiedziała pani minister (Elżbieta - red.) Jakubiak, człowiek z kręgu Lecha Kaczyńskiego, pisowskiej prawicy. To jest środowisko, które go znało, które było jego znajomymi. Niech oni się tłumaczą, skąd go wzięli – stwierdził.

Zdaniem Sikorskiego, "takich ludzi na skrajnej prawicy, którzy robią robotę dla Rosji, jest więcej".

Czytaj też:
"Jezu, przestań Jarek". Rachoń musiał uciszyć Jakimowicza

Źródło: TVN24
Czytaj także