Rząd Donalda Tuska, tak jak wszystkie poprzednie gabinety III RP, odmówił zrównania w prawach Polaków-rolników z Polakami-nierolnikami. Zrównania albo przez przyznanie Polakom-nierolnikom takich samych praw, jakimi cieszą się Polacy-rolnicy, albo przez nałożenie na Polaków-rolników takich samych obowiązków, jakie dźwigają Polacy-nierolnicy, płacący podatek dochodowy oraz bardzo wysokie składki emerytalne i zdrowotne.
W tej sytuacji Polakom-nierolnikom nie pozostaje nic innego, jak kupić po co najmniej tzw. hektarze przeliczeniowym ziemi i dołączyć do elitarnego klubu Polaków-rolników.
Członkowie tego klubu cieszą się przywilejami, o których Polacy-nierolnicy mogą co najwyżej marzyć.
Po pierwsze, Polacy-rolnicy nie płacą ani grosza podatku dochodowego. Żadnego PIT, żadnego CIT, żadnych zeznań rocznych, żadnego urzędu skarbowego. W dodatku nie płacą podatku dochodowego nie tylko od tego, co zarobią, ale nawet od tego, co dostaną w prezencie
– czyli jako unijną dotację, która – warto dodać – pochodzi z podatków uiszczanych przez często dużo od nich uboższych Polaków-nierolników. A nie są to kwoty nieznaczące; tysiąc złotych z hektara to przecież nie w kij dmuchał. Przy średniej cenie hektara ziemi na poziomie 22 tys. zł roczny przychód w wysokości 1 tys. zł, a więc dający około 5 proc. zysku, bez podatku dochodowego, bez podatku Belki, to naprawdę bardzo dobra inwestycja. A przecież trzeba do tego doliczyć również nieopodatkowany dochód z tego, co ta ziemia urodzi.
Po drugie, Polacy-rolnicy płacą śmiesznie niskie składki emerytalne i zdrowotne. Za jedyne 375 zł na kwartał przysługuje im pełnoprawna opieka medyczna i emerytura z KRUS. Resztę, czyli 90 proc., dopłacają za nich Polacy-nierolnicy. Ci sami Polacy-nierolnicy, którzy muszą też uiszczać za siebie do ZUS wielokrotnie wyższe składki emerytalne i zdrowotne (od płacy minimalnej w wysokości 1680 zł – co miesiąc ponad 550 zł). A teraz jeszcze, podczas wojny handlowej z Rosją, która dotyka wszystkich Polaków, zapewne tylko rolnicy mogą liczyć na unijne rekompensaty, również pochodzące z podatków między innymi Polaków-nierolników.
Dlatego, Polaku-nierolniku, przestań dawać się robić w konia. Nie bądź frajerem – kup hektar przeliczeniowy albo jeszcze lepiej kilka hektarów przeliczeniowych ziemi i zostań rolnikiem, choćby na papierze. A potem staraj się przejść z ZUS do KRUS. Może uda ci się także zaoszczędzić na podatku dochodowym. Niech inni – czyli frajerzy, Polacy-nierolnicy – składają się na twoją emeryturę i składki zdrowotne.
Właśnie taki, a nie inny wniosek płynie z sygnałów wysyłanych do obywateli przez polityków od zarania rządzących III RP. Utrzymując uprzywilejowanie Polaków-rolników kosztem Polaków-nierolników, chcą oni sprawić, abyśmy wszyscy zostali Polakami-rolnikami. No bo chyba nie robią tego po to, żeby Polacy-rolnicy mogli żerować na Polakach-nierolnikach?