DoRzeczy.pl: Zrobiła pani wiele relacji i miała mnóstwo wejść na żywo na antenie TVP Info, dlatego zastanawiam się, czy pojawia się stres, gdy wchodzi się pierwszy raz na pokład prezydenckiego samolotu?
Żaklina Skowrońska: Pojawia się stres, ale mobilizujący. Dochodzi też bez wątpienia poczucie odpowiedzialności. Mam przecież ten przywilej, by relacjonować aktywność pierwszej osoby w państwie, towarzyszyć polskiej delegacji w różnych zakątkach świata.
Miała pani poczucie, że chce zrobić więcej, podejść, porozmawiać z prezydentem, zrobić ciekawy wywiad, a wszystko jest utrudnione?
Prezydent nie ucieka przed dziennikarzami i nie stroni od pytań. Zdarza się, że spotyka się z nami w samolocie, wtedy briefingi mają miejsce w przestworzach. Także podczas konferencji prasowych mamy możliwość zadawania pytań. My – dziennikarze towarzyszący delegacji prezydenckiej – mamy dostęp do prezydenta o wiele większy, niż dziennikarze nie posiadający takiej możliwości.
Często osoby patrzące na pani pracę z boku potrafią stwierdzić, że jest to praca marzeń i de facto wakacje. Czy możemy tak uprościć sprawę?
Absolutnie nie są to wakacje. To jest największe dziennikarskie wyzwanie, z jakim przyszło mi się mierzyć od początku mojej dziennikarskiej drogi. Zaczynałam pracę w ośrodkach regionalnych TVP3 w Kielcach i Szczecinie, później było TVP Info. Przeszłam swoją drogę, by wspiąć się po zawodowej drabinie, dojść do miejsca w którym dziś jestem. To praca bardzo odpowiedzialna.
Jakie było dla pani najważniejsze wydarzenie, przeżycie z tych 62. podróży z prezydentem?
Wiele było symbolicznych momentów. Bez wątpienia jeden z nich to wizyta w Gruzji w maju 2021 roku - moja pierwsza dziennikarska delegacja. Wówczas prezydent Duda zabierał głos na Placu Wolności w Tbilisi, czyli w miejscu gdzie trzynaście lat wcześniej do Gruzinów zwracał się śp. prezydent Lech Kaczyński. Padły tam z ust prezydenta słowa, o tym, że nie możemy pozwolić na to, by jakiekolwiek państwo uprawiało imperialną politykę, że świat nie może na to pozwolić. Andrzej Duda apelował, sygnalizował zagrożenie już w maju - w lutym Rosja zaatakowała Ukrainę.
Innym ważnym dla mnie momentem była podróż z prezydentem na Ukrainę. Jechaliśmy w opancerzonej kolumnie, w hełmach i kamizelkach kuloodpornych. Czuliśmy strach, była to podróż podwyższonego ryzyka. Gdy później we Lwowie, prezydent podszedł do ludzi spontanicznie zgromadzonych przez katedrą lwowską, którzy krzyczeli „Polska – dziękujemy”, gdy skandowali jego nazwisko miałam poczucie, że dzieje się historia.
Czy będąc obok prezydenta w takich chwilach, ma się poczucie bycia w miejscu najważniejszych wydarzeń?
Kilkukrotnie rzeczywiście tak się czułam. Pierwszy raz, gdy relacjonowałam szczyt NATO w Brukseli. Wówczas do centrum medialnego mogło wejść tylko tysiąc dziennikarzy z całego świata, a ja byłam wśród nich. To niesamowita sprawa i wielki zaszczyt. Podobnie czułam się pierwszego dnia wojny, gdy około godziny 4.00 rano, zobaczyłam wystąpienie Władimira Putina. Wiedziałam, że muszę jechać do redakcji TVP Info. W newsroomie wszyscy pracowali już na pełnych obrotach. Dzwoniły telefony, co chwilę pojawiały się agencyjne depesze, opatrzone napisem „pilne”. Ten poranek drastycznie zrywał ze spokojnym snem o bezpieczeństwie Europy. Pojechaliśmy przed Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, tam spędziliśmy niemalże nieprzerwanie kilka następnych tygodni. Myślę, że wciąż za mało osób zdaje sobie sprawę z tego, w jak historycznych czasach przyszło nam żyć.
Czy w pani książce znajdziemy jakieś ciekawostki związane z pracą prezydenta?
Można przeczytać opisy dotyczące tego, jak prezydent zachowuje się w samolocie, co robi, jak wygląda jego praca. Niewiele osób wie, że to nie jest podróż rekreacyjna. I tak, jak amerykański Air Force One jest latającym gabinetem owalnym, tak Boeing polskiego prezydenta jest de facto jego gabinetem i miejscem pracy. Często podczas lotu prezydent rozmawia z głowami innych państw, tłumaczami, współpracownikami, czy doprecyzowuje ostateczne wątki przemówień. W książce znajdziemy również informacje dotyczące organizacji prezydenckich lotów - poznamy ludzi z drugiego, a może trzeciego planu, których nie znamy z telewizji, bez, których pracy nie mogłaby się odbyć żadna zagraniczna podróż prezydenta.
Czytaj też:
Drogi lokalne. Duda zapowiedział prezydencki projektCzytaj też:
Prezydent Niemiec w Polsce. Prasa: Żmudna droga do pojednania
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.