Wiesław Chełminiak | Marlon Brando, okrzyknięty najlepszym aktorem świata, nie miał o tym fachu najlepszego mniemania.
Twierdził, że polega na okłamywaniu bliźnich w celach zarobkowych. On sam był fanem metody Stanisławskiego; zanim wyszedł na scenę, pilnie studiował twarze i gesty nowojorskich przechodniów. Niosły go talent i niespożyta energia. Marlon, zawadiaka na motocyklu, stał się idolem młodego pokolenia oraz bożyszczem kobiet. Pojawił się w odpowiednim czasie i miejscu. Bunt był modny, więc grał rebeliantów. W tym samym duchu zaangażował się w działalność publiczną, wspierając protesty czarnych i domagając się zadośćuczynienia dla Indian. Tymczasem kariera najmłodszego laureata Oscara tudzież bojownika o sprawiedliwość wpadła w turbulencje.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.