Podziwiał ponad 70-letniego Poldzia, „schnącego starca”, nie tylko za piękne, klasyczne wiersze, lecz także za to, że dawał sobie radę w Polsce Ludowej, nie podpisywał żadnych nikczemnych depesz, nie pisał wierszy do Stalina, a gdy go naciskano, wykręcał się: „Jestem stary i nic nie rozumiem” (choć oczywiście rozumiał wszystko).
Staff odmawiał akcesu do „Bierucji”, za co zapłacił kilkoma latami biedy, bezdomności i tułaczki. Po powstaniu warszawskim, w którym spłonął jego dom z bezcenną biblioteką, przeszedł razem z żoną obóz w Pruszkowie, a później zatrzymał się na jakiś czas w gościnnej plebanii w Skarżysku-Kamiennej. Przez przeszło rok był u starego przyjaciela Ludwisia Morstina w jego dworze w Pławowicach.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.