Gordon Korera, redaktor brytyjskiej stacji telewizyjnej BBC, uważa, że przywódca nieudanego puczu popadł w problemy finansowe. Swoją opinię opiera na informacjach od anonimowego zachodniego urzędnika. Jak powiedział Korera, najprawdopodobniej szef Grupy Wagnera będzie sprzedawał swoje aktywa w Rosji i poza nią, a także zmniejszy liczbę personelu oddziału najemników.
– Wydaje się, że ma problemy z płynnością finansową – stwierdziło źródło Korery.
Jak twierdzi źródło, w ostatnich tygodniach Prigożynowi "ograniczono” możliwość przemieszczania się, mimo że przebywał na Białorusi. Jego samolot odlatywał dość często, ale nie wiadomo, czy był w nim szef Grupy Wagnera.
Nieudany pucz
Pod koniec czerwca szef Grupy Wagnera przeprowadził nieudany pucz. Na jego rozkaz najemnicy najpierw zajęli Rostów nad Donem, a następnie rozpoczęli "marsz sprawiedliwości" na stolicę kraju - Moskwę. Celem Prigożyna było usunięcie ze stanowisk ministra obrony Federacji Rosyjskiej Sergieja Szojgu i szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej Walerija Gierasimowa. Bezpośrednią przyczyną wybuchu buntu miało być ostrzelanie przez rosyjskiej oddziały pozycji zajmowanych przez najemników z Grupy Wagnera.
Po kilku godzinach nerwowych negocjacji z białoruskim przywódcą Aleksandrem Łukaszenką, Prigożyn zmienił zdanie i rozkazał wstrzymać pochód na Moskwę. W trakcie rozmów z Łukaszenką szef najemników zgodził się na wysłanie ich do obozów polowych na Białorusi. Sam również miał udać się do tego kraju.
Według danych sondażowych, przed swoim puczem Prigożyn miał wśród Rosjan wystarczające poparcie, by nawet rywalizować o prezydenturę z Władimirem Putinem. Poziom jego poparcia w rosyjskim społeczeństwie kształtował się na poziomie 55 proc.
Czytaj też:
Grupa Wagnera zagrożeniem dla Polski? Amerykanie przedstawili swoją ocenęCzytaj też:
"Sytuacja jest zła, bardzo zła". Ukraiński polityk: To pęknie, wystarczy nacisnąć