TOMASZ CUKIERNIK: Na czym polega technologia CCS – z angielskiego „carbon capture and storage”, czyli wyłapywanie i magazynowanie węgla?
KAZIMIERZ GRAJCAREK: CCS polega na tym, że wychwytuje się od dużych emitentów dwutlenek węgla i transportuje się go rurociągami do miejsca, gdzie można te spaliny zatłaczać pod ziemię w skały chłonne czy inne miejsca, np. po wyrobisku gazu czy ropy.
O ile się dobrze orientuję, to jest to możliwe przede wszystkim w nieczynnych kopalniach soli, bo są szczelne.
Na pewno nie w kopalniach węgla, bo te wyrobiska są nieszczelne i gazy mogą się ulatniać na zewnątrz. Sól wydobywa się inną technologią, dlatego takie kawerny są szczelne.
Czy instalacja CCS pozwala wychwycić 100 proc. emisji dwutlenku węgla?
Różnie to wygląda w różnych technologiach. Nigdy nie wychwytuje 100 proc. Wysysa się dym z komina. Pompy wtłaczają go do rurociągów albo do instalacji, które oddzielają dwutlenek węgla od reszty składników tego „dymu”.
Gdzie do tej pory instalacja CCS została już wdrożona – i jak funkcjonuje?
Tak naprawdę to nigdzie nie funkcjonują takie instalacje. To wszystko są próby.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.